To były prawie dwie serie w jednej. Pierwsza część, test otwierający, została rozegrana na martwej nawierzchni w Multan, na której Anglia pobiła kilka zdumiewających rekordów punktacji.
Pakistan, pokonany w sześciu kolejnych testach i bez zwycięstwa w 11 u siebie, zdecydował się na radykalną zmianę. Odeszli gwiazdorski pałkarz Babar Azam oraz meloniki Naseem Shah i Shaheen Shah Afridi.
Weszli Noman i Sajid. Ponownie wykorzystano boisko w Multan, następnie nawierzchnię w Rawalpindi osuszono za pomocą grzejników i wentylatorów. Trener Jason Gillespie został skutecznie odsunięty na bok przez taktykę, ale udało się osiągnąć sukces.
Co ciekawe, Anglia zdobyła więcej runów w jednej rundzie pierwszego testu (823-7), niż w czterech rundach pozostałych dwóch testów razem wziętych. To pierwszy raz, kiedy prowadzili 1:0, a następnie przegrali serię trzech testów.
Ograniczenie się do zmiany warunków byłoby wyrządzeniem Pakistanowi krzywdy. Anglia odniosła korzyść, wygrywając losowanie w trzecim teście, ale potem go zmarnowała.
Błystki turystów nie mogły się równać z gospodarzami, podczas gdy pałkarze Anglii walczyli o utrzymanie odpowiedniego tempa na boisku Rawalpindi, prawdopodobnie przestraszeni rozmowami o szalejącym tokarzu.
Drugiego popołudnia, gdy stulecie Sauda Shakeela przewodziło odbudowie Pakistanu po sezonie 177-7, Anglia wykazała się zaskakująco bierną taktyką.
Anglia, która głosi stabilność i wspólnotę, nie wpadnie w panikę ani nie dokona hurtowych zmian, zwłaszcza dlatego, że warunki były tak obce. Po pięciu podróżach testowych po Azji od początku 2021 r. wracają dopiero w Bangladeszu w 2027 r.
Mimo to pytania będą towarzyszyć im w Nowej Zelandii, zwłaszcza w sprawie formy kapitana Stokesa i wicekapitana Olliego Pope’a.