Strona główna zdrowie Alarmujący wzrost liczby przypadków wirusa „spoliczkowego policzka”, który może przenosić się z...

Alarmujący wzrost liczby przypadków wirusa „spoliczkowego policzka”, który może przenosić się z dzieci na kobiety w ciąży i powodować poronienie

26
0


Wysoce zaraźliwy wirus, który może powodować poronienia, ogarnia Wielką Brytanię, a winą za to może być Covid i niekończące się blokady.

MailOnline może ujawnić, że poziom parwowirusa B19 osiągnął najwyższy poziom od dziesięciu lat u kobiet w wieku rozrodczym w Anglii.

Sam wirus wywołuje „zespół policzka” – nazwany tak ze względu na charakterystyczną wysypkę, którą powoduje.

Chociaż jest powszechna, ale zazwyczaj nieszkodliwa u dzieci, może okazać się poważniejsza u dorosłych, zwłaszcza u kobiet w ciąży.

Według NHS aż jedna na osiem ciąż dotkniętych parwowirusem kończy się poronieniem. Ryzyko jest największe w ciągu pierwszych 20 tygodni.

Sam wirus wywołuje „zespół policzka” – nazwany tak ze względu na charakterystyczną wysypkę, którą powoduje

Sam wirus wywołuje „zespół policzka” – nazwany tak ze względu na charakterystyczną wysypkę, którą powoduje

Niektóre kobiety straciły już dzieci w wyniku trwającej epidemii.

Jedna kobieta szczegółowo opisuje swoje doświadczenia z forum mamanet na początku tego roku nalegał, aby przyszłe matki poważnie potraktowały objawy choroby.

„Złapałam coś, co uważałam za grypę, około 12 tygodnia ciąży” – napisała.

„Zaczęło się od dreszczy, gorączki i bólów całego ciała. Trwało to z bólami głowy, nadgarstkami i stawami.

„Ja też wymiotowałem przez cały dzień, ale zastanawiałem się, czy to nie były moje poranne mdłości. Potem przez kilka tygodni czułem się bardzo postwirusowo.

„Dopiero wtedy obudziłam się pewnego ranka z jasnoczerwoną twarzą (wysypka wskazuje na koniec infekcji), która towarzyszyła mi przez kilka dni/było gorąco i czułam się, jakbym została spalona słońcem”.

Kiedy zwróciłam się o pomoc do położnej, okazało się, że to parwowirus, więc została wysłana na pilną obserwację, z rozdzierającym serce skutkiem.

„Poszłam tam we wtorek na badanie USG – byłam w 16 tygodniu ciąży – i stwierdziłam, że dziecko zmarło w wyniku zarażenia się parwowirusem.

„Widzenie na badaniu USG zdrowego i aktywnego dziecka w 12. i 13. tygodniu ciąży, wykonanie testu Harmony o niskim ryzyku i doskonałe badanie karku, a także stwierdzenie, że u dziecka nie bije serce, a całe dziecko jest wypełnione płynem, było nie do zniesienia”.

Chociaż parwowirus jest powszechny, ale zazwyczaj nieszkodliwy u dzieci, może okazać się poważniejszy u dorosłych, zwłaszcza u kobiet w ciąży. Niestety, niektóre kobiety straciły już dzieci w wyniku trwającej epidemii

Chociaż parwowirus jest powszechny, ale zazwyczaj nieszkodliwy u dzieci, może okazać się poważniejszy u dorosłych, zwłaszcza u kobiet w ciąży. Niestety, niektóre kobiety straciły już dzieci w wyniku trwającej epidemii

„Najbardziej niepokojące było to, że konsultant powiedział, że zazwyczaj rozpatrywał jedną sprawę rocznie, a w zeszłym tygodniu miał do czynienia z czterema sprawami”.

Zakończyła swój post stwierdzeniem, choć nie chciała straszyć ludzi, tę kwestię należy potraktować poważnie: „Chcę tylko zwiększyć świadomość, bo jeśli dzięki temu uratuje się życie choć jednego dziecka, warto”.

Parwowirus, który rozprzestrzenia się jak grypa, krąży zwykle wiosną i wczesnym latem.

Ogniska zwykle osiągają szczyt co cztery lata, a ostatni duży sezon przypada na rok 2018.

Kolejny szczyt miał zatem nastąpić podczas Covid.

Uważa się, że dwie trzecie dorosłych jest odpornych na parwowirusa, ponieważ przebyło już tę chorobę i cierpiało na łagodne objawy grypopodobne.

Jednak środki związane z pandemią przerwały rozprzestrzenianie się robaków, takich jak parwowirus, osłabiając odporność całej populacji.

Przypadki parwowirusa przyspieszyły pod koniec 2023 r., poza zwykłym sezonem.

Następnie w tym roku wskaźniki gwałtownie wzrosły, a w czerwcu brytyjska Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia (UKHSA) zarejestrowała ponad 70 przypadków potwierdzonych laboratoryjnie. Od tego czasu poziom spadł.

Dla porównania w 2018 roku maksymalne miesięczne poziomy nigdy nie przekroczyły 50.

Wcześniej ostatnia duża epidemia miała miejsce w 2013 r., kiedy liczba przypadków przekroczyła 100.

Profesor Ian Jones, wirusolog z Uniwersytetu w Reading, powiedział, że ograniczenia wprowadzone w czasach pandemii mogły doprowadzić do podobnego wzrostu liczby przypadków, jaki zaobserwowano w kraju w przypadku Strep A.

Ilustracja cząstek parwowirusa B19 w krwiobiegu. Uważa się, że dwie trzecie dorosłych jest na nią odpornych, ponieważ już ją przebyło i ma jedynie łagodne objawy grypopodobne

Ilustracja cząstek parwowirusa B19 w krwiobiegu. Uważa się, że dwie trzecie dorosłych jest na nią odpornych, ponieważ już ją przebyło i ma jedynie łagodne objawy grypopodobne

„Krążenie wirusa w populacji zmienia się z biegiem czasu w górę i w dół, a obecnie znajdujemy się w fazie wzrostu, a liczba zachorowań jest tak wysoka, jak w ciągu ostatniej dekady” – stwierdził.

„W szczególności w latach Covid-19 było bardzo niewiele infekcji, więc liczba osób z odpornością nabytą w sposób naturalny mogła być niższa niż normalnie, co prowadzi do dużej liczby, którą obserwujemy”.

Dodał, że parwowirus jest tym, co eksperci nazywają infekcją „w tle”, na którą ludzie zwykle zapadają w dzieciństwie, a następnie uzyskują odporność na całe życie.

Chociaż choroba jest zwykle łagodna nawet w późniejszym życiu, dodał, że grupy ryzyka, takie jak kobiety w ciąży ze względu na potencjalny wpływ na płód, wymagają odpowiedniego monitorowania w przypadku zarażenia.

Co to jest parwowirus?

Parwowirus, zwany także „zespołem policzka” będącym piątą chorobą, jest częstą infekcją u dzieci.

Wywołana przez wirusa początkowo powoduje ogólne objawy przypominające muchy, takie jak wysoka temperatura, katar i ból gardła, a także ból głowy.

Następnie u chorych pojawia się charakterystyczna wysypka na policzkach, od której wirus wziął swoją nazwę.

Wysypka ta zwykle zanika w ciągu jednego do trzech tygodni.

Dorośli mogą również cierpieć na ból stawów, jeśli zakażą się bakterią, chociaż u dzieci zdarza się to rzadko.

Jednak prawie jedna na trzy zarażone osoby nie będzie miała żadnych objawów, chociaż nadal może przenosić chorobę na inne osoby.

Ogólnie rzecz biorąc, parwowirus jest chorobą łagodną z jednym krytycznym wyjątkiem – jego wpływem na kobiety w ciąży.

Chociaż infekcja parwowirusem w czasie ciąży nie stanowi zagrożenia dla samych kobiet, zwiększa ryzyko poronienia u kobiety.

Ryzyko jest większe, im wcześniej przyszła matka jest w ciąży, a szacunki wskazują, że wskaźnik poronień w przypadku zakażenia wynosi od jednego na osiem do jednego na 10.

Dlatego też zaleca się kobietom w ciąży, aby informowały położną lub lekarza rodzinnego, jeśli znajdowały się w pobliżu osoby cierpiącej na zespół policzka.

„Pracownicy służby zdrowia muszą mieć świadomość, że wirus jest w pobliżu, aby można było przeprowadzić badania w przypadku podejrzenia zakażenia jednej z grup ryzyka” – stwierdził.

Dr Simon Clarke, mikrobiolog komórkowy z Uniwersytetu w Reading, dodał, że chociaż podstawowa liczba przypadków wydaje się niska, prawdopodobnie wynika ona z niedoszacowania tego, co dzieje się w społeczności i jej potencjalnego wpływu na przyszłe matki.

Zakażenie ludzkim parwowirusem zwykle przebiega bezobjawowo, więc tak naprawdę nigdy nie mamy pełnego obrazu stopnia, w jakim parwowirus krąży w populacji w danym momencie” – stwierdził.

„Chociaż liczby te są niskie, co oznacza, że ​​niewielkie wahania liczby infekcji mogą wyglądać na bardziej dramatyczny wzrost niż w rzeczywistości, ryzyko poronienia oznacza, że ​​nie należy go lekceważyć”.

Podobnie jak profesor Jones podejrzewał, że blokady i inne ograniczenia związane z Covid-19 doprowadziły do ​​ograniczenia przenoszenia wirusa i nie można wykluczyć, że obecnie odporność społeczeństwa jest niższa.

„Podobnie jak Covid, ludzki parwowirus przenosi się z człowieka na człowieka, dlatego wydaje się prawdopodobne, że blokady i ograniczenia ograniczyły rozprzestrzenianie się również tego wirusa i być może teraz wracamy do bardziej normalnego schematu infekcji” – stwierdził.

„Biorąc pod uwagę bardzo małą liczbę wykrytych przypadków, nie można z całą pewnością stwierdzić, że nastąpił spadek ogólnego poziomu odporności populacji na parwowirus, ale nie można tego wykluczyć”.

Testy na parwowirusa – który można łatwo pomylić z innymi chorobami wywołującymi wysypkę, w tym różyczką – nie są przeprowadzane w sposób spójny w całym kraju.

Badaniom poddawane są wyłącznie matki, które miały kontakt z zakażonymi osobami lub u których wystąpiła wysypka.

Kobiety w ciąży, u których potwierdzono zakażenie, są pod ścisłą obserwacją przez trzy miesiące za pomocą regularnych badań ultrasonograficznych w celu sprawdzenia stanu zdrowia ich dziecka.

Obecnie nie ma możliwości bezpośredniego leczenia choroby ani zapobiegania zakażeniu dziecka.

Niemowlęta w łonie matki mogą cierpieć na anemię płodową w wyniku zakażenia parwowirusem i choć czasami można ją wyleczyć poprzez specjalną transfuzję krwi do płodu, sama procedura niesie ze sobą ryzyko poronienia.



Link źródłowy