Wspominają także, że ich przełożony kazał im jeździć po pozostałej części jednostki pomimo objawów grypopodobnych po tym, jak praca zmusiła ich do spędzania nawet 12 godzin dziennie w pustynnym upale.
„Pewnego dnia zachorowałem i czułem się jak gówno” – twierdzi była kołatka do drzwi. „Wsiadłem do samochodu, szef wyszedł i mnie zobaczył. Wyglądałem jak zombie.” Mimo to nadal walili w chodnik, wyposażyli amerykańskie towary PAC i zrzucali literaturę na rzecz Trumpa.
Akwizytorzy z innej jednostki, działającej w ramach Hispanic Leadership Alliance, która na początku tego roku otrzymała 100 000 dolarów od Crow i 825 000 dolarów w ciągu ostatniego miesiąca od Muska, przypominają sobie podobne twierdzenia.
Jedna z osób pukających do drzwi spoza stanu, współpracująca z HLA, twierdzi, że ich limit zakładał trafienie do 200 drzwi dziennie w palącym słońcu, co jest sumą trudną do osiągnięcia nawet przy bardziej znośnej pogodzie.
Kilku pukających do drzwi opowiada, że było zdezorientowanych co do dokładnego charakteru zawartych przez nich umów o podwykonawstwo, ale szybko zaczęli zdawać sobie sprawę, że wszystko było powiązane z miliarderem.
„To jest, hm, miało być pod przewodnictwem Latynosów” – mówi WIRED jedna z osób pukających do drzwi, „ale my [were] nalegając również na America PAC wraz z Elonem Muskiem. Zatem to wszystko jest to samo.”
„Technicznie rzecz biorąc, zostaliśmy zatrudnieni przez Liberty Staffing” – mówi pierwsza pukająca do drzwi, która odeszła i podzieliła się listem z ofertą pod nagłówkiem firmowym Liberty. Podobnie jak jednostka pukająca do drzwi w Michigan i inne jednostki w całym kraju, akwizytorzy musieli posługiwać się aplikacją Campaign Sidekick, preferowanym oprogramowaniem mobilnym w działaniach Muska mających na celu wycofanie się z głosowania.
Przedstawiciele America PAC, Liberty Staffing Services, Hispanic Leadership Alliance i prawnik Muska nie odpowiedzieli na prośby o komentarz.
Jednak były pukacz do drzwi twierdzi, że byli zaskoczeni, gdy odkryli dodatkowy poziom bezpieczeństwa w tak zwanych „fizycznych audytorach”.
Powiedziano im, żeby spodziewali się, że od czasu do czasu zobaczą kogoś przejeżdżającego obok, aby upewnić się, że rzeczywiście pukają do drzwi, ale nie, jak wcześniej informowali WIRED i Inny gniazdkagrając w aplikację, aby osiągnąć limity bez konieczności czekania przy drzwiach.
Wydaje się, że jedyna zauważalna różnica między różnymi podwykonawcami i partnerami sprowadza się do ubioru.
Z e-maila wprowadzającego otrzymanego przez WIRED wynika, że akwizytorzy z HLA byli zobowiązani do noszenia szortów „nie krótszych niż trzy palce powyżej kolana”, natomiast kołatka do drzwi Liberty stwierdziła, że mają pewną swobodę.
Po tylu dniach w upale i przepoconych koszulkach przyszedł czas na alternatywę.
„Dali nam koszulki America PAC i małe plakietki na smyczach, ale nie byli w tej kwestii zbyt surowi” – powiedział pukający do drzwi Liberty. „Miałem tylko kilka koszul, pobrudziły się, a nie chcesz w pracy śmierdzieć jak gówno”.
Tutaj możesz śledzić całą relację z wyborów prezydenckich WIRED w 2024 roku.