Strona główna Polityka Recenzja Moog Muse: maszyna do muzycznej inspiracji

Recenzja Moog Muse: maszyna do muzycznej inspiracji

65
0


W 2018 roku Mooga wprowadził na rynek swój pierwszy analogowy polisynth od prawie trzech dekad, ten Moog. To ogromna, zastraszająca bestia zaprojektowana tak, aby umożliwić muzykom grę na wielu analogowych głosach syntezatora jednocześnie. Jeszcze bardziej odstraszająca niż panel przedni wypełniony elementami sterującymi jest cena. W momencie premiery Moog One był dostępny w wersjach 8- i 16-głosowych, w cenach odpowiednio 5999 i 7999 dolarów. Od tego czasu zaprzestano produkcji Moog One 8, a cena wersji 16-głosowej wzrosła do 10 000 dolarów, pozostawiając ogromną lukę w ofercie analogowych syntezatorów Mooga.

Muse jest próbą wypełnienia tej luki i uczynienia polisyntha Mooga bardziej osiągalnym. Ta ośmiogłosowa, dwugłosowa maszyna analogowa o wartości 3499 dolarów ma dwa oscylatory, oscylator modulacyjny, trzy oscylatory niskiej częstotliwości (LFO), dwa filtry, dwie obwiednie, cyfrowe opóźnienie i aftertouch (choć nie polifoniczny). Istnieje więcej syntezatorów bogatych w funkcje, ale nadal jest to całkiem solidny rdzeń z dużą elastycznością. Poza tym jest jedna rzecz, która Muse ma nad innymi syntezatorami: to Moog.

Klasyczny dźwięk

Jest coś w brzmieniu syntezatora Mooga. Istnieje mnóstwo syntezatorów, które wykonują godną podziwu robotę naśladując kultowe brzmienie basu Moog, ale nigdy nie są w stanie dorównać prawdziwemu rozwiązaniu.

Przypominano mi o tym wielokrotnie podczas testów. Grałem na Moog Muse obok wielu różnych instrumentów, począwszy od Monolog Korga I Minilog XD do Novation BassStation II i Arturia Polibrut 12. Jest coś w brzmieniu oscylatora Mooga i jego kultowego filtra drabinkowego, który sprawia wrażenie większego i cieplejszego niż prawie wszystko, na czym kiedykolwiek grałem.

Urządzenie audio z pokrętłami i klawiaturą przypominającą fortepian

Foto: Moog

Częściowo wynika to ze szczególnych właściwości oscylatorów, które opierają się na Minimooga Voyagera. Są nie tylko analogowe, ale i agresywne; podczas gdy inne nowoczesne analogowe syntezatory polietylenowe robią wszystko, co w ich mocy, aby zachować idealne brzmienie, traktując naturalny dryf analogowy jako coś, co należy dostroić do smaku, Muse pochyla się nad jego naturalnymi niedoskonałościami, nadając mu wiele charakteru i ciała.

Mając do dyspozycji osiem głosów, łatwo jest założyć, że powinieneś używać Muse do grania akordów i padów, ale nie ignoruj ​​w tym przypadku basu. Jest ogromny, zawstydzający w zasadzie każdy inny syntezator polifoniczny, na którym grałem. Jest to szczególnie absurdalne, gdy wszystkie osiem głosów zostanie zestawione w trybie unisono. To urządzenie może być zbudowane z myślą o padach i brzmieniach klawiszy, ale to w każdym calu bestia na basie i leadach, jakiej można się spodziewać po Moogu.

Oczywiście masz mnóstwo innych, tańszych opcji na mocne syntezatory mono. Aby uzasadnić cenę, Muse musi dostarczyć bardziej skomplikowane i wszechstronne dźwięki. Na szczęście doskonale radzi sobie z epickimi padami, filmowymi smyczkami i odważnymi klawiszami.

Opcje kształtowania dźwięku są tutaj dość solidne. Dedykowany oscylator mod może kontrolować wysokość dźwięku, filtr lub szerokość impulsu, a nawet może zostać przekształcony w trzeci oscylator częstotliwości dźwięku. Jego strojenie nie jest jednak tak stabilne, jak w przypadku głównych oscylatorów, co sprawia, że ​​świetnie nadaje się do odczuwania mdłości i dysonansu.

Istnieją również obwody modowania pierścieniowego i obwody FM (modulacja częstotliwości), które przekształcają analogowe ciepło w brzęczące i metaliczne dzwonki i szarpnięcia, a także obwód przeciążeniowy dodający jeszcze więcej żwiru. Dodatkowo dostępne są trzy LFO i dwie obwiednie, a wszystkie one można połączyć poprzez 16-szczelinową matrycę modulacji, aby stworzyć złożone dźwięki, od chaotycznego basu EDM po długo ewoluujące krajobrazy dźwiękowe.



Link źródłowy