Pogoń za szczęściem zrodziła w ostatnich latach kilka szalonych, złych i, szczerze mówiąc, raczej głupich pomysłów.
Praktykowanie jogi z kozami. Zanurzenie w ogromnych kadziach z lodowatą wodą. Jedzenie tylko fioletowych potraw. Medytując do góry nogami. Mikrodozowanie z grzybami magicznymi.
Tak naprawdę wygląda na to, że spróbujemy wszystkiego, żeby przegonić bluesa i dodać odrobinę energii i werwy do naszego codziennego życia.
Najnowszą modę na szczęście ogłasza się jako skromny bób – Vicia faba, czyli fasola fava – z długą listą korzyści zdrowotnych, które zawstydzają nawet szpinak.
Na początek jest pełen białka, błonnika, żelaza i witaminy C. Jest również dobry dla zdrowia kości, zwalcza wysokie ciśnienie krwi i anemię. Ponadto może pomóc obniżyć poziom cholesterolu, zwiększyć odporność i pomóc w utracie wagi.
Najnowszą modą na szczęście jest ogłaszana skromna fasola bobowa – Vicia faba lub fasola fava – z długą listą korzyści zdrowotnych, które zawstydzają nawet szpinak
Naukowcy twierdzą jednak, że to drobnostka w porównaniu z wpływem, jaki bób – najlepiej ze skórką – może mieć na nasze samopoczucie emocjonalne
Naukowcy twierdzą jednak, że to drobnostka w porównaniu z wpływem, jaki bób – najlepiej ze skórką – może mieć na nasze samopoczucie emocjonalne.
Dzieje się tak dzięki wyjątkowo wysokiemu poziomowi lewodopy, czyli L-dopy, naturalnie występującej substancji chemicznej stosowanej w leczeniu choroby Parkinsona, ale także powiązanej z długoterminową poprawą nastroju, emocji, a zwłaszcza poziomu szczęścia.
Według dr Nadii Mohd-Radzman, badaczki i botanika z Uniwersytetu w Cambridge, która pracuje również w Laboratorium Przedsiębiorczości w King’s College w Cambridge, pomaga nawet złagodzić stan zwany anhedonią – niezdolność do odczuwania i doświadczania przyjemności.
I jest tak skuteczny, że upiera się, że gdybyśmy tylko jedli go więcej, bób mógłby całkowicie zmienić zdrowie i szczęście narodu.
„To jest moja misja” – powiedziała w niedawnym wywiadzie. „Aby kraj pokochał bób”.
I w tym celu robi wszystko, co w jej mocy, aby promować spożycie wspaniałego bobu brytyjskiego – ulepszając jego odmiany, proponując kuszące przepisy i prowadząc na ich temat cykl wykładów.
To imponujący i odważny plan, ale doktor Mohd-Radzman nie ma już pracy.
Ponieważ bób – pochodzący z Bliskiego Wschodu, ale uprawiany w Wielkiej Brytanii od epoki żelaza – nie jest powszechnie lubiany.
Tak naprawdę, chociaż niektórzy z nas je uwielbiają – ze skórką lub bez – i strasznie się ekscytują, gdy jest na nie sezon, większość ludzi wydaje się ich nienawidzić.
Z mojego (wprawdzie bardzo szorstkiego) sondażu wynika, że co najmniej dwóm na trzech dorosłych Brytyjczyków i większość dzieci nie podoba się smak, konsystencja, kształt, gumowata skórka – właściwie wszystko, co ich dotyczy.
Niektórzy mówią, że mają wełnisty smak. Inni nie lubią tego „odczucia w ustach”. Wiele osób ma bardzo zdecydowane zdanie na temat tego, czy należy je obierać, czy nie.
Niektórzy idą dalej. W swojej książce The Flavour Thesaurus: More Flavours (Bloomsbury) Niki Segnit klasyfikuje je jako „pół roślinne, pół ssakowe” ze względu na ich „niejasno krwawy, podrobowy i nieco tandetny” smak.
Tymczasem w Mumsnet istnieje niekończąca się animacja wątków dyskusyjnych, w których fasola jest odrzucana jako „gorzka”, „nieprzyjemna”, „gumowata”, „naprawdę obrzydliwa” i, co bardziej niepokojące, jako „wyglądająca i smakująca jak martwe opuszki palców”. .
Bób jest pełen białka, błonnika, żelaza i witaminy C
Bób jest również dobry dla zdrowia kości, zwalcza wysokie ciśnienie krwi i anemię. Ponadto może pomóc obniżyć poziom cholesterolu, zwiększyć odporność i pomóc w utracie wagi
Co może wydawać się nieco ekstremalne, ale nie jesteśmy pierwszymi, którzy ich nienawidzą. Pitagoras, starożytny grecki filozof i matematyk, zakazał swoim wyznawcom, aby ich nie jedli ze względu na ich rzekome podobieństwo do płodu. Powiedział, że byłoby to jak spożywanie ludzkiego mięsa.
Być może nie będzie zatem zaskoczeniem informacja, że choć brytyjscy rolnicy zbierają rocznie około 740 000 ton bobu, my jemy tylko jego ułamek. Większość z nich wykorzystuje się jako paszę dla zwierząt lub eksportuje do Egiptu, gdzie wykorzystuje się je do produkcji falafeli jako alternatywy dla ciecierzycy.
Co wydaje się wstydem.
Między innymi dlatego, że są to wydajne, zrównoważone i bogate w składniki odżywcze rośliny uprawne, w których uprawie nasi rolnicy są bardzo dobrzy.
Ale co ważniejsze, według dr Mohd-Radzmana, gdybyśmy zjedli więcej bobu, wszyscy ożywilibyśmy się i podeszli do życia ze sprężystością w kroku i uśmiechem na ustach.
I nie tylko ona błaga nas, abyśmy przemyśleli naszą relację z bobem.
Zespół naukowców z Uniwersytetu w Reading zaproponował niedawno, aby Brytyjczycy przerzucili się na chleb z bobu. Argumentowali, że byłoby to zdrowsze niż bochenki pszenne, miało „lepszy profil odżywczy” i było lepsze dla środowiska.
Inni wychwalali mleko z bobu — ciekawy pomysł, ale być może nie taki, o który należy prosić w cappuccino.
Bób ma także inną niezwykłą zaletę – chociaż jest ona ściśle „nieodżywcza”. Naukowcy z irańskiego Uniwersytetu Mashhad odkryli niedawno, że może również spowolnić wzrost włosów „bez znaczących skutków ubocznych”.
W ramach badań na 25 pań dwa razy dziennie przez trzy miesiące nakładano krem zawierający 20% fasoli. Zmniejszyło to liczbę i grubość włosów, „bez znaczących skutków ubocznych”.
Ponownie, to L-dopa działa magicznie. Organizm przekształca ją w dopaminę, która obkurcza naczynia krwionośne stymulujące wzrost włosów.
Z bobem należy jednak obchodzić się ostrożnie. Bo nie tylko Pitagoras ich unikał. Bardzo niewielka liczba ludzi na Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego jest podatna na rozwój rzadkiej choroby krwi, anemii hemolitycznej, w wyniku jedzenia bobu.
Ale dr Mohd-Radzman ma rozwiązanie. Mówi, że rolnicy mogliby uprawiać odmiany fasoli o niskim poziomie wyzwalających substancji chemicznych i zwraca uwagę, że naukowcy pracują również nad stworzeniem genetycznie zmodyfikowanej fasoli, która nie zawierałaby żadnych substancji chemicznych.
Podsumowując, jest to cudowne jedzenie, które może konkurować ze wszystkimi innymi. Gdyby tylko udało się przekonać więcej niż garstkę z nas, aby faktycznie je zjadły. Być może powyższe pyszne przepisy zmienią Twoje zdanie…