Dwuletnia dziewczynka zmarła w wyniku zatrzymania akcji serca po tym, jak przepełnione pogotowie ratunkowe wysłało na ratunek strażaków zamiast przeszkolonych lekarzy.
Mała Yuna Feeley z Massachusetts cierpiała na chorobę układu oddechowego, kiedy rankiem 26 stycznia nagle zwiotczała i przestała oddychać.
Jej matka, Andrea Feeley, gorączkowo zadzwoniła pod numer 911, ale zamiast tego lokalne pogotowie wysłało ekipę strażacką.
Kiedy strażacy przybyli na miejsce, od razu było jasne, że Yuna potrzebuje zaawansowanego wsparcia przy życiu, które mogą zapewnić przeszkoleni ratownicy medyczni, więc wezwali karetkę przez radio.
Jednak Action Ambulance Service, prywatna firma świadcząca usługi pogotowia ratunkowego w Winthrop w Bostonie, nie miała wystarczającej liczby ambulansów, aby odpowiedzieć na wezwanie.
APo około 15 minutach, czyli znacznie powyżej wymaganego ośmiu minut, w przypadku których karetki muszą reagować w przypadku zatrzymania krążenia, nadal nie było widać karetki.
Próbując ratować Yunę, jeden ze strażaków zawiózł ją swoim samochodem do szpitala ogólnego w Massachusetts wraz z dwoma kolegami przeprowadzającymi resuscytację krążeniowo-oddechową, ale było już za późno i po przybyciu na miejsce stwierdzono zgon.
Do zdarzenia doszło w związku z chronicznym niedoborem operatorów karetek pogotowia i pracowników EMS w rejonie Bostonu, co zdaniem ekspertów zagraża bezpieczeństwu publicznemu.
Raport z sekcji zwłok potwierdził, że oficjalną przyczyną śmierci Yuny było rzadkie, ale ciężkie zakażenie płuc zwane „martwiczym zapaleniem płuc”, które okazało się śmiertelne w połączeniu z wirusem układu oddechowego
Rzecznik Action Ambulance powiedział DailyMail.com: „Nasze serca są z rodziną Yuny Feeley. To był druzgocący incydent dla wszystkich zaangażowanych w niego osób, a nasze załogi zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby pomóc tego dnia.
„System EMS w Massachusetts i w całym kraju jest obciążony ze względu na zwiększoną liczbę połączeń, wyzwania kadrowe i zaległości na naszych szpitalnych izbach przyjęć.
„Są to wyzwania, nad którymi codziennie pracujemy i nie możemy się doczekać współpracy z naszymi partnerami oraz władzami lokalnymi i stanowymi w celu opracowania znaczących rozwiązań”.
Raport z sekcji zwłok potwierdził, że oficjalną przyczyną śmierci Yuny było rzadkie, ale ciężkie zakażenie płuc zwane „martwiczym zapaleniem płuc”, które w połączeniu z wirusem układu oddechowego okazało się śmiertelne.
Dziewczynka zasługiwała na „karetkę i ratowników medycznych, którzy mogli zrobić więcej” – powiedziała jej mama NBC10 Boston.
Dochodzenie wszczęte przez Boston Globe przypisuje śmierć dziecka po części poważnemu niedoborowi karetek pogotowia w okolicach Bostonu, a problem pogłębia przepracowanie ratowników medycznych.
Wyjaśnia: „Nie ma centralnego ani regionalnego systemu śledzenia lokalizacji karetek w czasie rzeczywistym ani nikogo, kto oceniałby, czy liczba ambulansów na drogach jest wystarczająca.
Twoja przeglądarka nie obsługuje ramek iframe.
„W przypadku działających ambulansów chroniczne braki kadrowe oznaczają, że czasami bardzo potrzebne ambulanse, które powinny znajdować się w terenie, pozostają zaparkowane w garażach i nieużywane.
„A kiedy ambulanse są obsadzone, w niektórych przypadkach na długie zmiany wysyłane są w kółko ci sami przepracowani ratownicy medyczni i ratownicy medyczni, co może skutkować poważnymi błędami”.
Wielu pracowników ambulansów w Massachusetts ujawniło, że regularnie pracowali na dwie i trzy zmiany.
Podczas dochodzenia – które obejmowało wywiady z ponad 50 ekspertami branżowymi, obecnymi i byłymi ratownikami medycznymi EMT i innymi osobami – „The Globe” zidentyfikował trzy inne zgony w tym stanie, w tym dwa w Winthrop, które miały miejsce w okresie poprzedzającym śmierć Yuny.
W tych przypadkach ratownicy medyczni byli następnie badani przez państwo pod kątem zaniedbania.
W przypadku Yuny strażacy przybyli na miejsce siedem minut po wezwaniu pod numer 911, a ona przybyła do szpitala 23 minuty później.
Andrea Feeley gorączkowo zadzwoniła pod numer 911, gdy pewnego styczniowego ranka jej córka Yuna doznała zatrzymania akcji serca. Jednak karetka nie przyjechała i maluch zmarł później w szpitalu
Kiedy jej córka walczyła o życie, pani Feeley pamięta tylko, jak powtarzała: „Gdzie oni są?” gdzie oni są? zanim zdał sobie sprawę, że karetka nie przyjedzie na czas.
Powiedziała, że wszystko wydaje się w porządku i właśnie zachęcała Yunę, aby wypiła łyk Pedialyte, który pomoże jej utrzymać nawodnienie podczas zmagania się z łagodną gorączką, którą miała od kilku dni.
Jednak gdy Yuna była w ramionach matki, nagle zwiotczała i przestała oddychać.
Syn pani Feeley zadzwonił pod numer 911 i w ciągu kilku minut lokalni strażacy przybyli do domu rodzinnego w Winthrop, aby przeprowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową Yuny.
Kiedy syn pani Feeley zadzwonił pod numer 911, połączenie zostało przekazane do Action Ambulance Service, prywatnej firmy świadczącej usługi pogotowia ratunkowego dla Winthrop.
Obie karetki pogotowia odbierały inne wezwania.
W tym scenariuszu społeczność polega na pomocy za pośrednictwem sąsiednich miast, ale ich usługi pogotowia ratunkowego są podobnie napięte.
Próbując uratować Yunę, jeden ze strażaków zawiózł ją swoim samochodem do szpitala ogólnego w Massachusetts, ale było już za późno i po przybyciu na miejsce stwierdzono zgon
„System Winthrop i otaczające je systemy 911 zostały opodatkowane i niestety wyniki leczenia pacjentów były kiepskie” – napisał później dyrektor Action Ambulance.
W oświadczeniu złożonym Departamentowi Zdrowia Publicznego w trakcie własnego dochodzenia dyrektor dodał, że firma Action Ambulance przestrzegała „wszystkich odpowiednich zasad i procedur”.
Dochodzenie nie pozostawiło żadnych skutków i zostało podpisane bez komentarza przez Departament Zdrowia Publicznego.
Eksperci powiedzieli „The Globe”, że „gdyby z dzieckiem byli ratownicy medyczni, mogliby zapewnić jej bardziej zaawansowaną opiekę doraźną” oraz „mogli zastosować leki takie jak epinefryna lub zastosować bardziej zaawansowane defibrylatory, co dałoby większą szansę na przywrócenie jej serca do działania. ’
Sugerowano również, że można było zastosować płyny dożylne, aby „zapewnić ciągły dopływ krwi do najważniejszych narządów i zaopatrzenie ich w wystarczającą ilość składników odżywczych i tlenu, aby zapobiec ich uszkodzeniu”.
Szef straży pożarnej w Winthrop twierdzi również, że tej sytuacji można było zapobiec.
Rozmyślał: „Może posiadanie ambulansu nie zrobiłoby różnicy, ale dałoby jej lepszą szansę.
Wszyscy jesteśmy rodzicami. Niektórzy z nas są dziadkami. To niszczycielskie. To nie powinno się zdarzyć. To okropna, okropna rzecz.