Szkocja przegania teraz desperacki fatalizm, który ogarnął naród po porażce z Węgrami i podczas imponującej serii jednego zwycięstwa w 16 meczach, ale pozostało jeszcze wiele do zrobienia. Na początek baraż o utrzymanie w Lidze A w marcu. Za kilka sekund kampania kwalifikacyjna do Pucharu Świata, która będzie wymagała szczęścia w losowaniu.
Jak sytuacja będzie wyglądać w marcu? Szkocja ma legendę strzelca w osobie McGinna i stałego współpracownika w postaci Scotta McTominaya, a mimo to zdobyła tylko siedem bramek w sześciu meczach Ligi Narodów.
Brak napastnika to wciąż największy problem. Che Adams, Lyndon Dykes, Lawrence Shankland i Tommy Conway mieli w tym sporo racji. Wszyscy ciężko pracują, wszyscy są w stanie odegrać swoją rolę w stwarzaniu szans pomocnikom, ale żaden z nich nie strzelił gola w Lidze Narodów.
To jest problem, który w tej chwili nie ma rozwiązania. Nikt nie przechodzi. Clarke zawsze powtarza, że tak naprawdę nie ma znaczenia, skąd pochodzą cele, ważne, że pochodzą. I ma rację.
Podejrzewa się jednak, że aby Szkocja mogła przejść na wyższy poziom, będzie potrzebować więcej kreatywności i bezwzględności w ataku.
Pojawienie się Bena Doaka było zatem ekscytującym krokiem we właściwym kierunku. Godny uwagi był także wkład Ryana Gaulda z ławki rezerwowych. Szkocja ma przed sobą długą drogę w ofensywie, ale mecz z Polską pokazał, że jest teraz wola do ataku, której tak naprawdę nie było podczas przygnębiającego lata w Niemczech.
Dobra rywalizacja w sześciu meczach Ligi A przeciwko wybitnemu przeciwnikowi może tylko pomóc Szkocji dojrzeć. Sprawy zrobią się naprawdę interesujące, gdy część kontuzjowanych gwiazd powróci do składu. Mogą znów stać się bardziej interesujące, jeśli młody ster strumieniowy Lennon Miller będzie nadal rozwijał się tak szybko.
Zespół, który zaczął od niepokojących porażek w drodze do Niemiec, a następnie zniknął w ślepym zaułku na samym turnieju, wyszedł z ciemności i wydaje się, że ponownie zmierza w stronę światła.
Walka o utrzymanie w Lidze Narodów i eliminacje do Pucharu Świata będą tego ostatecznym dowodem, ale Clarke może przynajmniej pocieszyć się faktem, że nawet jego najbardziej ekscytujący krytycy na razie milczą. O ile w ogóle kiedykolwiek przejmował się hałasem, co jest wątpliwe.