Słychać było to szeptane w sali śniadaniowej hotelu w Maladze, gdzie podróżujący brytyjscy fani zajadali się hiszpańską tortillą.
„Wiesz, moglibyśmy to kontynuować i wygrać” – jeden z mężczyzn ostrożnie zwierzył się stołowi.
Wielka Brytania nigdy nie zdobyła Pucharu Billie Jean King.
Rośnie jednak poczucie, że tegoroczna impreza może być równie dobrą szansą, jak każda inna.
W turnieju drużynowym kobiet pod nazwą „Puchar Świata w tenisie” Wielka Brytania zmierzy się w ćwierćfinale z obrończynią tytułu Kanadą, a oczekiwania rosną.
„Powiedziałam to przed rozpoczęciem zawodów. Naprawdę wierzę, że możemy to wygrać” – powiedziała brytyjska kapitan Anne Keothavong, której drużyna składa się z Katie Boulter, Emmy Raducanu, Heather Watson, Olivii Nicholls i Harriet Dart.
– Nie mam problemu z powiedzeniem tego na głos.
Zespół Keothavonga dotarł do półfinału na własnym boisku w Glasgow w 2022 roku, ale obecnie w obozie panuje inny poziom pewności siebie.
W Boulter i Raducanu Brytyjczycy mają rodowód, który plasuje się wśród najważniejszych w zawodach – szczególnie w swojej połowie losowania.
Brytyjska numer jeden Boulter, która po sezonie, w którym zdobyła dwa tytuły WTA, znalazła się w pierwszej 25-tce świata, jest trzecią najwyżej sklasyfikowaną zawodniczką w grze pojedynczej pozostałą w rozgrywkach. Były mistrz Wielkiego Szlema Raducanu również zajmuje trzecie miejsce wśród graczy numer dwa.
Ani nie zmierzą się z wyżej sklasyfikowanym graczem w meczu z Kanadą, ani z potencjalnymi półfinałowymi przeciwnikami, Australią i Słowacją.
„Mamy wartościowych zawodników, którzy pokazali, do czego są zdolni, czy to w tym roku, czy w poprzednich latach” – powiedział Keothavong.
„Mogę być kapitanem drużyny złożonej z niesamowitych kobiet, Katie może przewodzić w taki sposób, w jaki to robi, a Emma z powrotem w zespole gra świetnie w tenisa, czuję, że znajduję się w bardzo szczęśliwej sytuacji”.