Springboki nie wzbudzają współczucia.
Republika Południowej Afryki ma bezpośrednią i emocjonalną więź ze swoim narodem.
Podczas tej podróży na półkulę północną Bokowie udzielają wywiadów, podpisują koszulki i szkolą dzieci w ramach skoordynowanego działania PR. Ale są granice. A kiedy rozmowa zeszła na Anglię, czar się skończył i zaczęła się ofensywa Boków.
Zapytany o przeciwnika Steve’a Borthwicka, w komentarzach Rassie’ego Erasmusa pojawił się początkowy ślad empatii… Jednak nie trwało to przez cały akapit.
„Kiedy przegrywasz dwa mecze, nawet jeśli jest to punkt lub próba w ostatniej minucie, presja zaczyna rosnąć” – powiedział Erasmus o rozpoczęciu jesieni, który wydłużył serię porażek Anglii do czterech meczów.
„Byłem tam i na pewno wiem, jak szybko może to do ciebie dotrzeć. Teraz Steve jest pod lekką presją.
„To zależy od dyrektora generalnego – może sprawić, że poczujesz się, jakbyś miał pistolet przy głowie”.
Związek Rugby Football Union nie planuje pociągać za spust. Choć porażka z Republiką Południowej Afryki dwa lata temu oznaczała koniec jego poprzednika Eddiego Jonesa, RFU wspiera Borthwicka na dłuższą metę, podpisując kontrakty centralne na wzmocnienie jego ramienia dopiero w zeszłym miesiącu.
Ale plany mogą się zmienić. P45 przyszedł zaledwie osiem miesięcy po tym samym zapewnieniu Jonesa.
Porażka obniżyłaby wskaźnik zwycięstw Borthwicka – obecnie 13 zwycięstw z 26 meczów – do poziomu poniżej 50%.
Anglia po raz pierwszy od 2018 roku przegrałaby pięć kolejnych meczów testowych.
15-punktowa strata w połączeniu z podobnym sukcesem Australii w niedzielę w Cardiff dałaby Anglii ósme miejsce na świecie, co równa się historycznemu minimum.
Na szczycie rankingów znajdują się kolejni mistrzowie świata z Republiki Południowej Afryki. Jednak przepaść między obiema drużynami na boisku rzadko jest tak duża, jak w arkuszu kalkulacyjnym.
W dwóch z trzech ostatnich meczów na Twickenham rozstrzygnął się jednym punktem. Ich zeszłoroczny półfinał Pucharu Świata w Rugby również był taki sam.