Anglia straciła 42 punkty u siebie w jesiennej serii Narodów porażka z Australią jest „niewybaczalne” – mówi kapitan Jamie George.
Wydawało się, że bramka Maro Itoje w 78. minucie zakończyła serię trzech kolejnych porażek drużyny Steve’a Borthwicka.
Jednak rezerwowy skrzydłowy Max Jorgensen skradł mecz cztery minuty przed doliczonym czasem gry, gdy angielska obrona przepuściła piątą próbę na stadionie Allianz w Twickenham.
„To doskonała równowaga pomiędzy zamknięciem sklepu i próbą wygrania, a nie atakiem” – George powiedział TNT Sports.
„Rozmawiamy o byciu odważnym i odważnym i tak dalej [Maro Itoje] próba była dokładnie taka.
„Wszystko, system i zasada, działa. Wiemy, że to działa, ale nie do końca udało nam się uzyskać to, czego chcieliśmy.
„Utrata 42 punktów u siebie jest niewybaczalna. Zagrali w ataku, a na zewnątrz mieli kilku niezłych biegaczy”.
Ostatni raz Anglia straciła więcej niż 40 punktów na stadionie Twickenham miała miejsce, gdy poniosła rekordową porażkę u siebie z Francją 53:10 podczas zeszłorocznego Pucharu Sześciu Narodów.
Anglia prowadziła Australię Joe Schmidta różnicą 12 punktów po dwóch próbach Chandlera Cunninghama-Southa w pierwszej połowie, ale straciła tę przewagę do przerwy.
Gospodarzom – pod wodzą nowego trenera obrony Joe El-Abda – nie udało się sprostać niebezpiecznemu talentowi Australii w ataku.
Rezerwowy skrzydłowy Ollie Sleightholme podwyższył Anglię na prowadzenie 30-28 w ostatnich 10 minutach, zanim goście odzyskali prowadzenie po pięciu minutach przed uderzeniem Andrew Kellawaya.
I pomimo odzyskania przewagi dzięki Itoje, Anglia nie była w stanie zamknąć meczu po ponownym wznowieniu.
Wynik przypomina porażkę z Nową Zelandią 24:22, która miała miejsce w ostatni weekend, kiedy Anglia straciła bramkę w 76. minucie i straciła ośmiopunktowe prowadzenie.
To już czwarty mecz z rzędu, w którym drużyna Borthwicka wypada po złej stronie w meczu finałowym, po dwóch zaciętych meczach przeciwko All Blacks w lipcu.
Jego zespół również został pokonany przez Francję 33:31 w ostatnim meczu tegorocznego Pucharu Sześciu Narodów po rzucie karnym Thomasa Ramosa w końcówce meczu.
Były skrzydłowy Anglii Ugo Monye powiedział, że porażka z Australią jest jak „dzień świstaka” i że „pech” nie jest już wymówką.
„Zakończenie to ciągły koszmar, w którym nie zamykamy meczu” – powiedział TNT Sports.
„To prawdziwy problem i już nie pechowy. To trend, który utkwił w Anglii”.