Strona główna Sporty Tottenham 2:1 Man City: Szef Spurs Ange Postecoglou mógł jeszcze dotrzymać obietnicy...

Tottenham 2:1 Man City: Szef Spurs Ange Postecoglou mógł jeszcze dotrzymać obietnicy nagrody po zwycięstwie w Pucharze EFL

24
0


Opisywanie osiągnięć, a następnie ich popieranie, szczególnie w Spurs, to dwie zupełnie różne rzeczy. Jednak Puchar Carabao stwarza obecnie bardzo atrakcyjną perspektywę osiągnięcia tego od dawna oczekiwanego i długo oczekiwanego sukcesu, mimo że Manchester United będzie miał podobne aspiracje, prawdopodobnie pod wodzą przyszłego nowego głównego trenera Rubena Amorima.

Postecoglou desperacko potrzebował, aby Spurs pokazali swoją akceptowalną twarz po jednym z tych występów, który pokazał szaleńczą niespójność jego drużyny, nawet pomiędzy połowami, kiedy stracili prowadzenie 2:0 po przerwie i przegrywali 3:2 z Brighton. a następnie w ubiegły weekend zostali spokojnie pokonani przez Crystal Palace.

Przegrana z City zwiększyłaby kontrolę nad Postecoglou, nie w kontekście jego przyszłości w klubie, ale tego, czy jego metody i niezachwiana wiara w jego strategię wszechstronnego ataku mogą ukształtować sukces, który, jak twierdzi, przyniesie.

Zamiast tego to Spurs zapewniali świetną zabawę przez cały okres urzędowania Postecoglou.

Manchester City może nie był w pełni sił, ponieważ Erling Haaland siedział na ławce rezerwowych nawet wtedy, gdy gonili za wyrównującą bramką, ale nadal miał mnóstwo talentu i było to w pełni zasłużone zwycięstwo gospodarzy.

To enigmatyczny Timo Werner poprowadził drużynę na dobrą drogę po pięciu minutach mocnym finiszem, o którym nie miał czasu myśleć – co jest kluczowym czynnikiem w przypadku tego napastnika – po podaniu Dejana Kulusevskiego.

Gol Wernera był jego pierwszym golem w sezonie i dopiero trzecim z 26 występów w klubie, ale sposób, w jaki został zaatakowany przez uszczęśliwionych kolegów z drużyny i reakcja kibiców gospodarzy pokazały, że pozostaje popularną postacią. To samo było w Chelsea, mimo podobnych problemów wykończeniowych, tylko dzięki jego bezgranicznemu wysiłkowi.

Skandowanie „Timo Werner – zdobywa, kiedy chce”, które nastąpiło po meczu, było mocno ironiczne, choć było w nim dobroduszne.

Szybkie podanie Pape Matara Sarra zwiększyło dominację Spurs i nawet gdy nerwy puściły po tym, jak Matheus Nunes dał City nadzieję na kilka sekund przed przerwą, zespół Postecoglou utrzymał swoją progresywną postawę.

Stworzyli sobie lepsze szanse, przeżyli tylko jeden moment prawdziwego zmartwienia, gdy rezerwowy Yves Bissouma wybił piłkę Nico O’Reilly’emu na dwie minuty przed końcem.

To nie było więcej, niż Spurs na to zasługiwali. Wyrównanie City w końcówce byłoby niesprawiedliwością, ponieważ gospodarze po raz kolejny mieli przewagę na tym wspaniałym stadionie, a było to ich szóste zwycięstwo w ośmiu meczach na tym stadionie.

Postecoglou. który, co zrozumiałe, zrobił się niezadowolony i drażliwy, gdy Spurs stracili świetność wygranej 3:0 z Manchesterem United i ponieśli tak rozczarowującą porażkę z Brighton i Palace, chętnie dał rózgę sobie i swoim zawodnikom, wykorzystując swoją siłę własny „syndrom drugiego sezonu”.

Jeśli jednak Spurs będą grać w ten sposób i oczywiście mają przed sobą Ligę Europy, a także Puchar Anglii, wówczas z łatwością może spełnić swoją obietnicę.

Sztuką Postecoglou jest wyprodukowanie wersji Spurs przeciwko Manchesterowi United i Manchesterowi City, a nie tej przeciwko Brighton czy Crystal Palace.

To była akceptowalna twarz Spurs Postecoglou.



Link źródłowy