Roy Foreman: W tamtych czasach bycie mistrzem świata wagi ciężkiej było jak bycie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Teraz George był byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Wszyscy, od twojej dziewczyny po braci i siostry, nie patrzą na ciebie tak samo, teraz masz „były” przed swoim imieniem.
Pogodzenie się ze zniszczeniami zajęło mu od ośmiu do dziesięciu lat. Zarobił wtedy 5 milionów dolarów, to dużo, więc kupował to i tamto – kolejny dom, kolejny samochód, zdobywał tę dziewczynę, zdobywał tamtą dziewczynę, próbując pokazać wszystkim, że wciąż jest mistrzem. Ale nie był mistrzem, teraz był głupcem.
George Forman: Po prostu nie mogłem uwierzyć, że straciłem tytuł mistrza świata. To miał być łatwy mecz bokserski, ale był to najbardziej żenujący moment w moim życiu. Przeszło od dumy do litości. To niszczycielskie.
Wstydziłbym się przebywać sam na sam z dziewczynami w pokoju. Myślałem: „Wiedzą, że nie jestem tym, kim powinienem być”. Myślisz, że odejdziesz z 5 milionami dolarów i wszystko będzie dobrze. Ale nie możesz odkupić swojej dumy. Jedyne, czego pragniesz, to szansa na ponowne zostanie mistrzem świata.
Oglądałem tę walkę kilka razy i czasami myślę: „Tym razem wygram!”. Albo mógłbym się obudzić i pomyśleć: „Gdybym tylko zrobił to albo tamto”. Ale tylko raz wygrałem walkę w moich snach…
Jerry Izenberg: Około godzinę po zakończeniu walki spadła u nas ulewna ulewa. Potem nagle wzeszło słońce – jeden z tych wielkich afrykańskich wschodów słońca – i wszyscy wskoczyliśmy do autobusu i wróciliśmy do kompleksu wojskowego, gdzie zatrzymali się wszyscy dziennikarze.
Nasza trójka poszła szukać Alego i znalazła go wpatrującego się w rzekę. Po prostu się gapię. Chociaż raz trzech pisarzy sportowych wykazało się zdrowym rozsądkiem i mózgiem, aby nie otwierać swoich cholernych ust. Pozwoliliśmy mu to wypić.
W końcu odwrócił się, podszedł do nas, podniósł ręce do góry i powiedział: „Nigdy się nie dowiecie, ile to dla mnie znaczy”. W tamtym momencie był naprawdę królem świata.