Strona główna Polityka „Myliliśmy się”: ustna historia oryginalnej strony internetowej WIRED

„Myliliśmy się”: ustna historia oryginalnej strony internetowej WIRED

14
0


Kevin: Kiedy planowaliśmy pierwszą ofertę publiczną, było bardzo, bardzo jasne, że strona cyfrowa jest znacznie cenniejsza niż strona magazynowa. To był początek szaleństwa. Oto magazyn, który ma duże dochody, jest szanowany, ma wielki entuzjazm i wsparcie czytelników. A oto naprawdę dziwna cyfrowa strona, która jest warta 10 razy więcej niż magazyn.

Jane: Kiedy Condé Nast kupił WIRED, a Lycos HotWired, połączona firma była warta mniej niż spółka rozdzielona. Do dziś porównujemy to do decyzji Nike, która zdecydowała się sprzedać swoje obuwie Pumie, a odzież Adidasowi. Dlaczego miałbyś to zrobić? Dlaczego miałbyś wziąć wiodącą markę, która ma zarówno wiarygodność techniczną, jak i zalety związane ze stylem życia i kulturą, i rozdzielić ją?

Jeff: Było to bardzo tradycyjne i typowe przejęcie technologiczne, podczas którego startup zostaje przejęty i wkracza w większą kulturę korporacyjną. To po prostu nie działa zbyt dobrze.

Jane: Louis i ja byliśmy bardzo załamani, załamani i zdruzgotani, a wszyscy mówili: „Tak, ale wszyscy się wzbogacili”. Nie o to chodziło. To był bardzo, bardzo trudny czas.

Czerwiec: Prawie wszyscy zaczęliśmy odczuwać dość głębokie poczucie straty i żalu z powodu utraty znanej nam kultury i wartości, w które wierzyliśmy jako innowatorzy i twórcy. Że w przemyśle nie chodzi już o innowacje, wynalazczość, kreatywność, a już na pewno nie o demokratyzację. Że wszystko kręci się wokół pieniędzy.

Cóż, może. Na Ziemi jest 5,45 miliarda użytkowników Internetu i z pewnością niektórzy z nich to źli aktorzy – co nie jest argumentem WIRED. Jednak większość z nas nadal przegląda Internet, spotyka się z przyjaciółmi, szuka pracy i znajomych, nadrabia zaległości w plotkach i aktualnościach, kupuje i sprzedaje różne rzeczy oraz znajduje innych podróżników, którzy podzielają nasze nieszczęścia i pasje. I tak, część z nas zajmuje się oszustwami, nadużyciami i złą ideologią. Czy HotWired nie przewidywał, że ludzie będą ludźmi?

Hotwired Person Electronics Ekran Podłoga Podłoga Sprzęt komputerowy Sprzęt komputerowy Monitorowanie ludzi i mebli

Dzień w biurze HotWired

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Julie Chiron; LECZENIE: JAMES MARSHALL

Ian: W tamtych czasach mawialiśmy: Zaletą Internetu jest to, że jest bezpieczny. Wszyscy są po to, żeby ci pomóc i każdy chce po prostu robić dobre rzeczy. Ludzie pytali: Po co wymagać haseł do różnych rzeczy, bo kto zrobi coś strasznego w Internecie?

Kevin: Dzisiaj pojawia się nowa rzecz i ludzie natychmiast mówią: „Nie wiem, co to jest, ale będzie mnie to boleć. To mnie ugryzie.” To zdecydowanie zmiana, której nie było, gdy zaczynaliśmy.

Jeff: Ale nostalgia może być niebezpieczna. To, co robiliśmy, było naprawdę trudne i stresujące, i nie wiedzieliśmy, co robimy. Kiedy ludzie mówią: „Gdybyśmy tylko mogli wrócić do tamtego czasu”, odpowiadam: nie, mieliśmy tylko modemy. To było straszne.

Jan P.: Jako firma HotWired poniosła porażkę. Ale wszystko, co robiliśmy, było badaniem naukowym.

Jonathan: Myśleliśmy, że internet będzie dobry dla ludzi. Myliliśmy się.

Jeff: Nadal uważam, że dosłownie każdy, kto ma pomysł, może zacząć hakować w Internecie, tworzyć aplikacje i tym podobne rzeczy. To wszystko nadal tam jest. Myślę, że zalążek tego, co wtedy zaczęliśmy, nadal istnieje w sieci i nadal sprawia mi to naprawdę, naprawdę radość.

Jan: Mieliśmy szczęście z WIRED. W przypadku HotWired nie było wyboru i nie mogliśmy zrobić inaczej, gdybyśmy wrócili i spróbowali. Jednak nie mieliśmy szczęścia, że ​​byliśmy pierwsi.

Condé Nast ostatecznie kupił także stronę internetową WIRED – w 2006 roku.


Animacja: James Marshall

Daj nam znać, co myślisz o tym artykule. Napisz do redakcji na adres [email protected].



Link źródłowy