Choć Szkocja niewątpliwie poprawiła się od czasu porażki z sąsiadami pod Hampden, to wciąż jest to zespół, który ma pytania, na które musi odpowiedzieć.
Martinez Losa wrócił do Budapesztu, gdzie nieco ponad trzy lata temu po raz pierwszy poprowadził drużynę narodową.
Celem było wówczas zakwalifikowanie się do Mistrzostw Świata 2023, ale Szkotom nie udało się tego osiągnąć po bolesnej porażce w barażach z Irlandią. Powtórzę to jeszcze raz u siebie – w Hampden.
Dopiero niedawno ból spowodowany tym, że prawie nie trafiono, zaczął słabnąć. Dziewięciu członków drużyny, która zmierzyła się z Węgrami, również wystąpiło w meczu przeciwko Irlandii i szczególnie głęboko odczuło ciężar rozczarowania narodu.
Teraz oczekiwania co najmniej na dotarcie do ostatniej fazy play-off są niewiarygodnie duże.
Martinez Losa niezachwianie wierzy, że Szkocja rozwinęła się od czasu ostatniego załamania w fazie play-off.
W zeszłym roku mieli przewagę mięśni w szczególnie mocnej grupie Ligi A, ale odzyskali swój rytm i hart ducha w niedawnym niepokonanym sezonie w Lidze B.
Przeciwko Węgrom, drużynie z Ligi B, musieli stawić czoła agresywnemu i potężnemu atakowi, z jakim musieli się zmierzyć na najważniejszych turniejach.
Główny trener powiedział jednak, że Szkocja jest „stabilna” i „konkurencyjna”.
Myślę, że pokazaliśmy zespołowi, że jesteśmy konkurencyjni” – powiedział. „Utrzymujemy koncentrację i nie popełniamy błędów w kluczowych momentach.
„Jesteśmy bardzo stabilnym zespołem. Nie boimy się poprawnie bronić i być skoncentrowani.
„Mieliśmy kilka dobrych momentów piłkarskich, ale kiedy gra się na wyjeździe, nie jest to proste.
„Mimo że wynik jest zacięty, zaledwie 1:0, nie straciliśmy bramki i wiemy, że nie ma mowy, abyśmy przegrali mecz u siebie w Szkocji”.
Gdy Martinez Losa i jego zawodnicy wracają do domu, aby przygotować się na wtorkowy mecz rewanżowy, na powitanie kilku osób może unieść brwi, co oznacza, że odrzucił on szanse Węgier na powrót.