Strona główna Polityka Demaskowanie twórcy Bitcoina, Satoshiego Nakamoto – ponownie

Demaskowanie twórcy Bitcoina, Satoshiego Nakamoto – ponownie

42
0


Peter Todd stoi na piętrze zrujnowanego budynku przemysłowego gdzieś w Czechach i chichocze pod nosem. Właśnie został oskarżony przed kamerą o bycie Satoshim Nakamoto, twórcą Bitcoina, którego tożsamość pozostaje tajemnicą od 15 lat.

W ostatniej scenie nowego filmu dokumentalnego HBO, Money Electric: tajemnica Bitcoinadokumentalista Cullen Hoback konfrontuje Todda z teorią, że jest Satoshim. W poprzedniej pracy Hoback zdemaskował postać stojącą za QAnonem. Tutaj próbuje powtórzyć sztuczkę z Bitcoinem.

„Przyznam, że jesteś dość kreatywny – wymyślasz kilka szalonych teorii” – mówi Todd Hobackowi, po czym odrzuca ten pomysł jako „absurdalny”. „Ostrzegam cię, to będzie bardzo zabawne, kiedy umieścisz to w filmie dokumentalnym”.

Film nie twierdzi, że ostatecznie zdemaskował twórcę Bitcoina, przy braku niepodważalnego dowodu. „Gwoli ścisłości, nie jestem Satoshim” – oznajmia Todd w e-mailu. „To bezużyteczne pytanie, ponieważ Satoshi po prostu by temu zaprzeczył.”

Polowanie na twórcę Bitcoina przyniosło na przestrzeni lat szeroką rzeszę Satoshich, wśród nich Hala Finneya, odbiorcę pierwszej w historii transakcji bitcoinem; Adam Back, projektant technologii prekursorskiej cytowany w białej księdze Bitcoina; i kryptolog Nick Szabo, żeby wymienić tylko kilku. Na niektórych wskazuje się palcem; inni wybierają siebie. Choć Satoshi miał wiele twarzy, wokół żadnej z nich nie powstał konsensus.

„Ludzie w zasadzie podejrzewali wszystkich o bycie Satoshim” – zauważa Todd na początku filmu dokumentalnego. „Problem z tego typu rzeczami polega na tym, że ludzie grają w te wszystkie szalone gry”.

WIRED ma swoje miejsce w historii polowań na Satoshiego. Tego samego dnia w grudniu 2015 r. WIRED i Gizmodo osobno nominowany australijski informatyk Craig Wright jako potencjalny Satoshi. Oryginalna historia, oparta na zbiorze dokumentów, które wyciekły, sugerowała, że ​​Wright „albo wynalazł Bitcoin, albo jest genialnym oszustem, który bardzo chce, żebyśmy w to uwierzyli”. Kilka dni później WIRED opublikował drugi artykuł, wskazując na rozbieżności w materiale dowodowym potwierdzającym tę drugą interpretację.

W marcu sędzia brytyjskiego Sądu Najwyższego kategorycznie orzekł, że Wright to nie Satoshi, zamykając sprawę wniesioną przez grupę firm kryptograficznych, aby uniemożliwić Australijczykowi wnoszenie uciążliwych roszczeń prawnych.

W ciągu dwóch miesięcy, które spędziłem na pisaniu o procesie Wrighta, w mojej skrzynce odbiorczej pojawiło się także wielu Satoshi. „Świat nie jest gotowy, aby dowiedzieć się o Satoshim Nakamoto i nigdy tego nie zrobi, jeśli nie zostaną spełnione pewne warunki” – napisał jeden z nich w zniekształconej wiadomości.

Do diabła, spotkałem nawet potencjalnego Satoshiego osobiście, w poczekalni przed salą sądową. Mężczyzna, który przedstawił się jako Satoshi, usiadł na galerii publicznej, aby wysłuchać przemówień końcowych. Wkrótce przytaknął, opierając brodę o pierś. Jeden z pozostałych widzów namaścił go „Sleeptoshi”.

Wielu bitcoinerów z radością wita tę dziwną, kryptograficzną wersję „Jestem Spartakus”, woląc, aby tożsamość twórcy Bitcoina na zawsze pozostała tajemnicą. Wolny od apodyktycznego wpływu założyciela, Bitcoin ewoluował w systemie nieskażonej anarchii, jak mówią, w którym niczyja opinia nie jest warta więcej niż jakakolwiek inna. Każdy jest Satoshim i nikt nie jest Satoshim.



Link źródłowy