Strona główna Biznes Państwa członkowskie UE powinny poprzeć cła na chińskie pojazdy elektryczne, w przeciwnym...

Państwa członkowskie UE powinny poprzeć cła na chińskie pojazdy elektryczne, w przeciwnym razie ryzykują podważeniem europejskich interesów i agencji – Euractiv

6
0


Państwa członkowskie UE powinny w piątek (4 października) zagłosować za nałożeniem ostatecznych ceł handlowych na produkowane w Chinach pojazdy elektryczne, ponieważ Chiny nigdy nie potraktują poważnie Europy, którą można podzielić i podbić machając kijem wobec przerażonych państw członkowskich, ostrzega grupa wybitnych ekonomistów.

Autorami niniejszego artykułu są: Alicia Garcia Herrero, starszy pracownik naukowy w Bruegel i główny ekonomista w Natixis; Francois Godement, starszy pracownik naukowy w Instytucie Montaigne; Jacob Gunter i Max J. Zenglein, główny analityk i główny ekonomista w Mercator Institute of China Studies; Jakub Jakóbowski, zastępca dyrektora Centrum Studiów Wschodnich; Björn Jerdén, dyrektor Szwedzkiego Narodowego Centrum Chin przy Szwedzkim Instytucie Spraw Międzynarodowych; Janka Oertel, dyrektor Programu Azja przy Europejskiej Radzie Stosunków Zagranicznych; oraz Dominika Remzova, analityk ds. Chin w Stowarzyszeniu Spraw Międzynarodowych.

W piątek (4 października) państwa członkowskie UE mają głosować nad ostatecznymi ustaleniami taryfowymi na importowane pojazdy elektryczne (EV) z Chin. Taryfy opierają się na dochodzeniach prowadzonych przez urzędników UE w celu ustalenia, w jakim stopniu nieuczciwy system chiński zapewnia producentom pojazdów elektrycznych. Przywódcy kilku państw członkowskich sprzeciwili się tym środkom, popełniając w ten sposób strategiczny błąd.

Program polityki przemysłowej Chin ogromnie się rozwinął w ostatnich latach, a szeroko zakrojone środki wsparcia tego systemu – dotacje, tanie pożyczki, protekcjonizm, wolna ziemia, nakłady poniżej rynku, wsparcie badawczo-rozwojowe i inne – rozprzestrzeniają się na cały świat. Nie są to zwykłe zakłócenia, którymi należy się zająć na marginesie polityki handlowej, ale są to skutki na większą skalę, które głęboko wypaczają rynki na całym świecie.

UE nie jest jedynym rynkiem znajdującym się pod presją bezprecedensowej presji ze strony Chin: Brazylia, Kanada, Chile, Egipt, Indie, Japonia, Meksyk, Republika Południowej Afryki, Korea Południowa, Stany Zjednoczone i Wietnam albo wprowadziły własne środki, albo opracowują je dotyczące różnych przywozów z Chin.

Stawka jest wysoka, ponieważ większej liczbie pozostałych kluczowych gałęzi przemysłu w Europie grozi wyparcie, podobnie jak Chiny zrobiły to w przeszłości z energią słoneczną i koleją, obecnie dzieje się to z pojazdami elektrycznymi i sprzętem telekomunikacyjnym, a także podobnie jak może to mieć miejsce w przypadku przemysłu lotniczego i kosmicznego oraz technologii medycznych w przyszłość. Co gorsza, sektory te odgrywają kluczową rolę w transformacji ekologicznej i cyfrowej w Europie, a gdyby miały zostać podważone, podważona zostałaby także europejska autonomia w zakresie realizowania tych transformacji na własnych warunkach.

Szczególnie niepokojący jest szczególnie zagrożony sektor motoryzacyjny. Nie ma lepszego przykładu przemysłu paneuropejskiego. Garść państw członkowskich może być początkiem istniejących europejskich producentów samochodów, ale marki te posiadają zakłady montażowe poza swoimi granicami, a sieci ich dostawców są głęboko zintegrowane w całym bloku. Wyzwania związane z importowanymi pojazdami elektrycznymi wyprodukowanymi w Chinach nie są ponoszone wyłącznie przez jedno lub dwa państwa członkowskie, ale stanowią wspólne ryzyko w całej UE, dlatego reagowaniem powinny zająć się środki ogólnounijne.

Wyraźną motywacją do podważania ceł jest obawa przed odwetem. Jednak logiczną konsekwencją strategicznej postawy spętanej strachem przed jakimikolwiek negatywnymi konsekwencjami jest ciągła bezczynność. Strategiczna autonomia i szyderczy program Europy wymagają środków, które wywołają groźby Pekinu.

Wycofanie się usprawiedliwi Pekin w jego strategii „dziel i rządź”. Chiny nigdy nie potraktują poważnie Europy, którą można podzielić i podbić, machając kijem przed przerażonymi państwami członkowskimi, machając marchewką w stronę uległych, a dyplomatycznie słodko mówiąc innym, jak to miało miejsce podczas niedawnej europejskiej podróży ministra Wang Wentao.

Fakt, że mogłoby to nastąpić na samym początku kadencji nowej Komisji Europejskiej, znacznie podważyłby pogląd Chin na UE i państwa członkowskie.

Zamiast tego UE powinna działać z pozycji siły. UE jest ostatnim dużym rynkiem światowym, który jest w przeważającej mierze otwarty dla Chin, które pilnie potrzebują dostępu do europejskiego rynku i technologii, a także ogromnego europejskiego śladu inwestycyjnego w Chinach. UE może umocnić zdecydowaną pozycję w swoich przyszłych stosunkach z Pekinem, ale tylko wtedy, gdy państwa członkowskie wzmocnią ją do tego.

A jednak nawet te cła są dla niektórych najwyraźniej o krok za daleko. Środki te wykorzystują instrument zgodny z WTO, stosowany w sposób ukierunkowany, opierają się na bezprecedensowych dochodzeniach i przyniosły ukierunkowane środki zaradcze dla konkretnych przedsiębiorstw. Jeżeli jest to zbyt drastyczny krok, trudno sobie wyobrazić, jakie rozwiązanie byłoby kiedykolwiek do zaakceptowania przez przeciwników.

Taryfy są niewygodnym wyborem, ale stanowią najlepszą z niekompletnych opcji dostępnych obecnie w unijnym zestawie narzędzi handlowych. W bardziej elastycznych warunkach można zastosować inne opcje, które pozwolą zapobiec zaniżaniu cen i zatłoczeniu rynku.

Ceny minimalne, kwoty, umowy dotyczące inwestycji od podstaw i inne rodzaje żelaznych porozumień mogą być korzystne. Główni producenci samochodów w Ameryce Północnej, Europie i Azji Wschodniej wykazali, że trwałą równowagę można osiągnąć dzięki hybrydowemu modelowi eksportu i lokalnej produkcji. Przyszłość, w której chińscy producenci samochodów będą nakłaniani do lokalizacji produkcji, technologii i dostawców, może być mile widziana.

Jednak najpierw zatwierdzenie taryf ma kluczowe znaczenie. Takie postępowanie podtrzymuje integralność jednolitego rynku i pokazuje pozycję ogólnoeuropejskiej siły, którą Pekinowi będzie trudniej oskrzydlić niż 27 odrębnych państw członkowskich. Tymczasem środki te mogą wzmocnić integralność rynku i zapobiec nasyceniu po zaniżonych cenach importem z Chin, dając pojazdom elektrycznym produkowanym w UE przestrzeń do zwiększenia ich konkurencyjności.

Co ważne, wyznaczają także warunki przyszłego zarządzania powiązaniami gospodarczymi z Chinami. W pozytywnej przyszłości, gdy pierwotne przyczyny dzisiejszych problemów w Chinach zostaną rozwiązane, przeglądy ceł mogą wykazać, że nie są one już potrzebne. Jeśli jednak pierwotne przyczyny się pogłębią, dzisiejsze zdecydowane stanowisko będzie dla całej Europy solidnym fundamentem umożliwiającym reakcję na problemy, które Chiny mogą stworzyć jutro.





Link źródłowy