Strona główna Polityka Smutek i złość mieszają się, gdy ocaleni z fabryk tworzyw sztucznych w...

Smutek i złość mieszają się, gdy ocaleni z fabryk tworzyw sztucznych w Tennessee mówią, że pozwolenie na opuszczenie fabryki przyszło za późno

3
0


Bertha Mendoza po raz ostatni zadzwoniła do męża, z którym żyła od 38 lat, gdy szalejący huragan Helene uwięził ją i inne osoby w fabryce tworzyw sztucznych w Tennessee.

Pracownicy powiedzieli, że pozwolono im opuścić parking w Erwin, gdy woda już w piątek zalała parking.

W rozmowie telefonicznej z mężem Eliasem Mendozą 56-letnia Bertha powiedziała, że ​​go kocha, powiedział NBC News jej syn Guillermo Mendoza. Poprosiła go, aby powiedział także swoim dzieciom, że je kocha.

„To były jej ostatnie słowa” – powiedziała zapłakana 33-letnia Mendoza, pastor w Pierwszym Kościele Baptystów w Erwin. Potwierdził, że jej ciało znaleziono w sobotę.

Oznakowanie i gruz Impact Plastics Inc
Ruiny zakładu Impact Plastics w Riverview Industrial Park w Erwin w stanie Tennessee, w niedzielę po huraganie Helene.Saul Young / News Sentinel za pośrednictwem sieci USA Today Network

Podczas gdy władze na wtorkowej konferencji prasowej opisały trwającą akcję poszukiwawczo-ratowniczą, krewni zaginionych pracowników fabryki Impact Plastics wyrazili frustrację, że urzędnicy nie konsultowali się z rodzinami, aby pomóc w odnalezieniu i identyfikacji zaginionych i zmarłych.

W międzyczasie ocalali zaatakowali firmę za to, że nie ostrzegła pracowników i nie zmusiła ich do pójścia do pracy tego dnia.

Robbie Jarvis, pracownik fabryki, powiedział, że pracownicy „wpadli w panikę”, ponieważ „woda wezbrała tak szybko i… nie mieliśmy dokąd pójść. Nie mieliśmy dokąd pójść! Nie mieliśmy pojęcia.”

„Straciłem sześciu dobrych przyjaciół. Współpracownicy. Byliśmy tam rodziną. Wszyscy żartowaliśmy przez cały dzień. Spędziłem z nimi więcej czasu niż z kimkolwiek innym w mojej rodzinie” – powiedział Jarvis w wywiadzie.

Władze podały na wtorkowej konferencji prasowej, że trzy osoby nie żyją, a 10 jest zaginionych po powodzi wywołanej huraganem Helene, który zatopił wschodnią część stanu. Rzecznik powiedział na konferencji prasowej, że nie ma informacji, ile osób pracujących w zakładzie było wśród zabitych.

Fernando Ruiz, syn Lidii Verdugo, jednej z pracownic fabryki, potwierdził NBC News, że jego matka zmarła. Według niego wpadła do wody z pojazdu, który próbował zapewnić jej bezpieczeństwo.

Społeczność szuka odpowiedzi

Tragedia mocno uderzyła w rosnącą społeczność latynoską Erwina i pobudziła lokalnych urzędników do działania. Latynosi stanowią około 8% populacji.

Mendoza powiedział, że jego rodzina pochodziła z małego miasteczka w Michoacán w Meksyku. Zdecydowali się przenieść na stałe do USA po tym, jak jego tata, pracownik rolny, uzyskał dla swojej rodziny zielone karty. „Postanowiliśmy tu zamieszkać przez jakiś czas, zobaczyć, czy nam się spodoba, i tak się stało, więc jesteśmy tu do dziś” – powiedział.

Na konferencji prasowej sfrustrowani latynoscy członkowie rodziny chcieli dowiedzieć się, dlaczego urzędnicy nie poprosili ich o zdjęcia ani sposoby identyfikacji zaginionych bliskich. Zapytali także, dlaczego nie zwrócono im rzeczy ich bliskich.

W odpowiedzi na niektóre pytania Myron Jones, rzecznik zespołu ds. zarządzania incydentami All-Hazard w Tennessee, powiedział, że kiedy po raz pierwszy przybył do miasta, nie wiedział o latynoskiej społeczności Erwina.

„To była porażka z naszej strony, za co przepraszam i chcielibyśmy mieć pewność, że we wszystko, co będzie w przyszłości, będziemy włączać społeczność Ameryki Łacińskiej” – powiedział.

Lisa Sherman Luna, dyrektor wykonawcza Koalicji na rzecz Praw Imigrantów i Uchodźców Tennessee, powiedziała, że ​​to trzecia powódź, podczas której jej organizacja wspiera rodziny imigrantów, „a my przeszliśmy przez dwa tornada i konsekwentnie nasze systemy reagowania kryzysowego nie są w stanie aby zaspokoić szczególne potrzeby naszych społeczności… Chodzi o coś więcej niż tylko dostarczanie ulotek lub tłumaczeń w języku hiszpańskim, ale o podjęcie konkretnych działań informacyjnych wobec społeczności”.

Na popołudniowej konferencji prasowej gubernator Tennessee Bill Lee odpowiedział na pytania reporterów dotyczące tego, czy miasto dostatecznie zareagowało na swoją latynoską społeczność.

„Chcemy odpowiadać ludziom w taki sposób, aby wiedzieli, że nam zależy” – powiedział Lee, gdy urzędnicy zauważyli, że tłumacze są już dostępni, aby pomagać rodzinom.

Firma Impact Plastics oświadczyła w oświadczeniu, że pracownikom pozwolono opuścić firmę na czas i nigdy nie stwierdziła, że ​​zostaną zwolnieni, jeśli odejdą. We wtorek nie odpowiedziała na prośby o komentarz.

Zapytane, czy przeprowadza wywiady z pracownikami na temat reakcji firmy na katastrofę podczas huraganu, Biuro Śledcze Tennessee odpowiedziało e-mailem: „W tej chwili nie mamy żadnych informacji do przekazania”.

Zapytany o to, co wydarzyło się w zakładzie, Lee nazwał ofiary śmiertelne tragicznymi, ale dodał, że nie zna szczegółów dotyczących żadnego konkretnego budynku ani miejsca. „Jest wiele niewiadomych na temat tego, co wydarzyło się tego dnia” – powiedział.

„Było za późno”

Jacob Ingram powiedział Strażnik wiadomości z Knoxville że ostrzeżenia o gwałtownej powodzi zostały wydane, gdy pracownicy byli w zakładzie i obserwowali podnoszący się poziom wód powodziowych na parkingu. To właśnie wtedy należało ewakuować pracowników, ale zamiast tego przełożeni kazali im przesunąć samochody – dodał.

„Zapytaliśmy ich, czy powinniśmy się ewakuować, ale powiedzieli nam, że jeszcze nie, nie jest wystarczająco źle” – powiedział gazecie. „A kiedy było już wystarczająco źle, było już za późno, chyba że miałeś czterokołowy pojazd. -prowadzić.”

Guillermo Mendoza powiedział, że jego matka była ze swoją siostrą Araceli Mendozą, która przeżyła, i inną kobietą na ciężarówce, trzymając się zwiniętej rurki pokrytej twardym plastikiem. Ingram powiedział również, że był na pokładzie tej ciężarówki.

„Moja mama straciła przyczepność; miała bardzo wrażliwe ramię, z którym się zmagała. Nie umiała pływać – powiedział, wybuchając łkaniem. „Więc stamtąd straciła kontakt z moją ciotką”.

Mendoza, który jechał pomóc mamie, powiedział, że udało mu się dotrzeć do torów kolejowych za fabryką i widział, jak personel ratunkowy zabierał dwie kobiety, które według niego były jego mamą i ciotką.

„Widząc ciotkę, pobiegłem do niej. Nawet potknąłem się o siebie, żeby się do niej dostać.[…]Byłem szczęśliwy, że ciotka żyje, ale ona wyjaśniła mi, że nie może znaleźć mojej mamy” – powiedział. Władze były w stanie zidentyfikować jego mamę, ponieważ nosiła „specjalny pierścionek”, który dała jej ciotka, Mendoza powiedział.

„Moja matka była bardzo pobożną kobietą, bardzo silną w wierze, więc wiem, że jest w lepszym miejscu” – powiedział.

Francisco Javier Guerrero ostatni raz kontaktował się ze swoją żoną, Rosą Andrade Reynoso (29 l.), pracownicą fabryki, która wciąż jest zaginiona, w piątek rano. Powiedziała mu, że zabrakło prądu. „Pożegnała mnie” – powiedział w wywiadzie dla WBIR, filii NBC z Knoxville „i opiekować się naszymi dziećmi”.



Link źródłowy