Strona główna Biznes Rosyjska wojna na Ukrainie i Zielony Ład – Euractiv

Rosyjska wojna na Ukrainie i Zielony Ład – Euractiv

42
0


W świetle zmiany paradygmatu, jaką niesie wojna rosyjska na Ukrainie, nie ma powodu wstrzymywać ani potępiać Zielonego Ładu, ale zasadne jest jego istotne zmodyfikowanie – pisze Radan Kanev.

Radan Kanev jest eurodeputowanym z koalicji Demokratycznej Bułgarii, stowarzyszonej z Europejską Partią Ludową (EPP).

UE powinna ponownie rozważyć i dostosować Zielony Ład, a zwłaszcza pakiet Fit For 55, do nowej rzeczywistości geopolitycznej. I nie chodzi tutaj o pilne środki krótkoterminowe, jak postrzega to większość działaczy klimatycznych, ani o tymczasowe lub trwałe wstrzymanie polityki klimatycznej, jak pragną sceptycy.

Potrzebujemy długoterminowego, strategicznego przemyślenia istniejących i przyszłych polityk UE, ponieważ kryzys, przed którym stoimy, będzie trwał długo i będzie miał strategiczne i najprawdopodobniej trwałe konsekwencje.

Długi okres niestabilności

Nie wiemy jeszcze, czy Putin będzie oblegał, zajmie Kijów, spróbuje podzielić Ukrainę, a nawet podejmie próbę totalnej okupacji. W każdym z tych scenariuszy nastąpi długi i krwawy konflikt.

Wszelkie wynikające z tego status quo będzie niezgodne z prawem w skali międzynarodowej i będzie wymagało zaostrzenia zachodnich sankcji na rosyjską gospodarkę. Nawet w przypadku zmiany reżimu w Moskwie stabilność w Rosji i Europie Wschodniej jest daleka od ideału.

Wręcz przeciwnie, kremlowski zamach stanu spowoduje dalszą niestabilność w Rosji i najprawdopodobniej doprowadzi, przynajmniej na jakiś czas, do agresywnej dyktatury wojskowej. Najprawdopodobniej w najbliższej przyszłości UE będzie zmuszona nałożyć sankcje na import rosyjskiej ropy i gazu. Mniej prawdopodobne, ale wciąż nie niemożliwe, jest odcięcie dostaw przez Kreml.

Tylko jedno jest pewne – dostawy energii będą niepewne, ceny ropy i gazu będą w najlepszym przypadku zmienne, a zależność energetyczna od Rosji będzie większym ryzykiem niż kiedykolwiek wcześniej.

Priorytet: niezależność energetyczna

Priorytetem UE powinna być niezależność energetyczna i bezpieczeństwo dostaw energii po możliwie najniższych cenach (choć ceny energii i ubóstwo energetyczne będą rosły przynajmniej w ujęciu średnioterminowym). Należy zbadać i rozwinąć wszystkie możliwe źródła energii:

  • Węgiel nie powinien być już brzydkim słowem. Tak naprawdę każdy rozsądny decydent wiedział, że węgiel zawsze będzie opcją w czasie wojny. Tyle tylko, że my, życzeniowi myśliciele, nie spodziewaliśmy się, że takie czasy nadejdą w dającej się przewidzieć przyszłości.
  • Debata nuklearna jest na razie zakończona. I nie chodzi o to, że będzie nam się to bardziej podobać czy mniej się tego obawiać – chodzi o to, że boimy się bomb atomowych Putina bardziej niż naszych reaktorów jądrowych i nie bez powodu.
  • Rozważany jest szybki wzrost produkcji gazu i benzyny w Europie. Biorąc pod uwagę, że najwięksi producenci – Wielka Brytania i Norwegia – nie są państwami członkowskimi, UE nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Trzeba jednak pamiętać, że gaz holenderski, brytyjski czy rumuński nie będzie tani. Tak naprawdę dobrym powodem, aby zmniejszyć własną produkcję w Europie i zacząć w większym stopniu polegać na Gazpromie, była nie tylko polityka klimatyczna. Wydobywanie paliw kopalnych w Europie jest po prostu bardzo drogie – koszty pracy i koszty społeczne, względy środowiskowe, rekompensaty dla społeczności lokalnych. Przemysł wydobywczy jest kosztownym i brudnym zajęciem i słabo rozwija się w demokracjach.
  • To samo dotyczy gazu łupkowego. Wydobycie gazu łupkowego może wydawać się realnym rozwiązaniem uzależnienia od Kremla, wydaje się jednak, że wiele lokalnych społeczności wolałoby gościć zimą czeczeńskie oddziały Kadirowa, niż pozwalać na szczelinowanie na swoim podwórku.

Nie ma idealnego rozwiązania

Żadne z powyższych rozwiązań nie jest czyste, tanie i korzystne dla społeczności lokalnych i strategicznych perspektyw gospodarki europejskiej. Należy je uważać za tymczasowe (ale nie krótkotrwałe) ofiary, a nie złote kule.

Większość z nich raczej nie uzyska entuzjastycznego wsparcia na rynkach finansowych i będzie potrzebować znacznego wsparcia publicznego. Aby to zapewnić, musimy przez jakiś czas ponownie rozważyć samą definicję zrównoważonego rozwoju, wracając w jakiś sposób do pierwotnego znaczenia tego słowa w większości języków europejskich – przymiotnika oznaczającego stabilny, bezpieczny i długotrwały, a nie ekologiczny.

Przy ocenie projektu gazowego głównym kryterium powinno być zmniejszenie zależności gazowej od Gazpromu – jeśli zastępuje, dywersyfikuje rosyjskie źródła, to oczywiście jest to zrównoważone. Jednak nowe projekty gazowe, nawet z udziałem gazu azerskiego, libijskiego lub innego importowanego gazu, należy uznać za ryzyko.

Jak najlepiej wykorzystać Zielony Ład…

Niektóre aspekty Europejskiego Zielonego Ładu wyglądają obecnie na jeszcze bardziej zrównoważone niż wcześniej. Są to przede wszystkim efektywność energetyczna, energia odnawialna i alternatywna mobilność. Wszelkie inwestycje w te priorytety rzeczywiście łagodzą zmiany klimatyczne, poprawiają stan środowiska, zmniejszają koszty energii i zależności energetyczne.

Należy utrzymać lub zwiększyć cele i promować inwestycje. Ponadto należy wspierać wszelkie nowe koncepcje technologiczne, przynajmniej na poziomie badań i rozwoju, np. bułgarskie patenty na energia pochodząca z utleniania morskich siarkowodorów i innych.

… i upuszczenie niektórych elementów

Z drugiej strony rozwój ETS (zarówno ETS-1, jak i nowego ETS dotyczącego budynków i transportu) wydaje się wysoce niezrównoważony, i to nie tylko w krótkiej perspektywie:

  • W wysoce niepewnych czasach UE potrzebuje swoich zdolności produkcyjnych w zakresie stali i aluminium oraz ogólnie – konkurencyjności i rentowności przemysłu ciężkiego;
  • CBAM, będący nieodzownym elementem ekspansji ETS, wydaje się sporym ryzykiem w relacjach z partnerami strategicznymi na całym świecie – od USA i Chin, po Turcję i Wielką Brytanię.

Podnoszenie cen mieszkań i transportu w czasach rekordowej inflacji, jaką pamięta połowa populacji i rozwiniętego kryzysu energetycznego, jest całkowitym szaleństwem politycznym. Argument „ETS-2 wejdzie w życie dopiero za kilka lat” nie jest poważny.

Po pierwsze, nie można rzetelnie prognozować rozwoju sytuacji ani w czasie wojny, ani w okresie powojennym. Ale co ważniejsze – rynek reaguje natychmiastowo, podobnie jak społeczeństwo. Po przyjęciu ETS-2 wywoła publiczne oburzenie i panikę na rynku, podobnie jak nierozsądna promocja całego pakietu Ff55 w lipcu ubiegłego roku.

Przede wszystkim – nie ma logiki w rozszerzaniu ETS. Całość stosunek legis ETS polega na podniesieniu cen produkcji wysokoemisyjnej i tym samym zachęcaniu do stosowania nowych technologii, jeżeli takie technologie istnieją.

Obecnie ceny paliw kopalnych i wytwarzanej z nich energii gwałtownie rosną w wyniku agresji Putina. Mamy pełną motywację, aby pozbyć się wszelkich energochłonnych procesów lub urządzeń. Aby ją kupić, potrzebujemy jedynie realnej technologii i pieniędzy. Żadnego z tych celów nie osiągniemy poprzez nadmierne obciążenie naszych i tak już zwiększonych rachunków za energię i mieszkania.

Co więcej, inflacja i wysokie ceny energii już znacząco zwiększyły zarówno nasze wydatki, jak i dochody rządowe, poprzez podatek VAT i akcyzę, nie wspominając o astronomicznych cenach emisji CO2.

Nie, nie potrzebujemy i planeta nie potrzebuje kolejnych opłat ETS dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Wręcz przeciwnie – ta nadzwyczajna sytuacja, w której żyjemy, wymaga uruchomienia SMR, aby dostosować się do rynku uprawnień do emisji i zapobiec dalszej spekulacji.

I wreszcie – łączność na rynku energii jest równie ważna jak niezależne dostawy. Żaden kraj w Europie nie ma dostępu do pełnego spektrum alternatyw na rynku energii – LNG, własne zasoby gazu, węgiel, energia jądrowa, paliwa alternatywne.

A co ważniejsze – w różnych okresach mamy różny dostęp do energii wiatrowej i słonecznej, co zapewnia możliwie najtańsze i najbardziej zrównoważone dostawy energii elektrycznej. Dlatego też sprawą najwyższej wagi jest ożywienie Europejskiej Unii Energetycznej.

A co najważniejsze – siły rynkowe powinny przewodzić temu procesowi i proponować niezależne rozwiązania technologiczne po przystępnych cenach, a rolą władz jest zachęcanie do nowych technologii i wspieranie inwestycji początkowych.





Link źródłowy