Strona główna zdrowie Lekarze powiedzieli, że mój piersiowy kaszel to „grypa”, ale to zabójcza sepsa...

Lekarze powiedzieli, że mój piersiowy kaszel to „grypa”, ale to zabójcza sepsa sprawiła, że ​​walczyłem o życie na oddziale intensywnej terapii i tymczasowo straciłem przytomność

5
0


Pracownik samorządowy został tymczasowo inwalidą po tym, jak lekarze pomylili zagrażającą życiu sepsę z grypą.

W grudniu 2022 r. Denise Devoto (52 lata) zachorowała na straszny kaszel i przeziębienie, a także napady kaszlu, przez które czuła się, jakby „złamała żebro”.

Mimo że czuła się tak osłabiona, że ​​nie mogła wstać i odczuwała silny ból w klatce piersiowej, dwóch lekarzy stwierdziło, że cierpi na zwykłą infekcję grypową i zaleciło jej powrót do domu w celu wyzdrowienia.

Jednak w ciągu kilku dni jej usta zaczęły sinieć i miała trudności z oddychaniem.

Jej mąż, Mark, lat 62, zadzwonił po karetkę, a ratownicy przewieźli ją do szpitala, gdzie lekarze odkryli, że cierpi na sepsę – kiedy organizm nadmiernie reaguje na infekcję.

Denise Devoto, lat 52, z Sheffield, została dwukrotnie odesłana do domu przez lekarzy, którzy przeoczyli zagrażającą życiu sepsę i zamiast tego sądzili, że cierpi na przeziębienie.

Denise Devoto, lat 52, z Sheffield, została dwukrotnie odesłana do domu przez lekarzy, którzy przeoczyli zagrażającą życiu sepsę i zamiast tego sądzili, że cierpi na przeziębienie.

Jej stan szybko się pogorszył, co doprowadziło do przyjęcia na intensywną terapię, gdzie przez pięć dni walczyła o życie.

Na szczęście pani Devoto z Sheffield przeżyła, ale czekała ją długa droga rekonwalescencji, obejmująca rehabilitację na oddziale klatki piersiowej, aby nauczyć się oddychać i chodzić bez pomocy.

Przez cztery miesiące nie była w stanie wychodzić z domu ze strachu przed kolejną infekcją.

Dopiero rok później udało jej się wejść i zejść po schodach bez pomocy.

„Moja rekonwalescencja była naprawdę trudna” – powiedziała. „Nie mogłam chodzić po schodach i spałam 18 godzin na dobę.

„Miałem też problemy ze zdrowiem psychicznym i po trzech miesiącach zacząłem nawet tracić włosy.

„Nie poradziłabym sobie bez Marka i naszych kotów”.

Męka pani Devoto rozpoczęła się 9 grudnia 2022 r., kiedy obudziła się w nocy z ostrym bólem w klatce piersiowej.

Minęło pięć tygodni leczenia szpitalnego, zanim pani Devoto została wypisana ze szpitala i otrzymała zadanie ponownego nauczenia się samodzielnego korzystania z płuc.

Minęło pięć tygodni leczenia szpitalnego, zanim pani Devoto została wypisana ze szpitala i otrzymała zadanie ponownego nauczenia się samodzielnego korzystania z płuc.

Opisuje agonię związaną z sepsą jako uczucie, jakby „umierała”. Na zdjęciu z mężem Markiem

Opisuje agonię związaną z sepsą jako uczucie, jakby „umierała”. Na zdjęciu z mężem Markiem

Nie przejmowała się tym, ale z biegiem dni zaczęło jej się źle czuć. W ciągu tygodnia rozwinął się u niej pełnoobjawowy kaszel i przeziębienie.

Dwie noce później dostała okropnego ataku kaszlu, przez który czuła się, jakby złamała żebro.

„Następnego ranka mąż zabrał mnie do przychodni, gdzie lekarz stwierdził, że mam zakrzep w płucach.

„Polecono mi udać się do szpitala, gdzie ból się tylko nasilił. Nie mogłem nawet stać.

Na oddziale ratunkowym szpitala Northern General Hospital w Sheffield lekarz zdiagnozował u niej grypę i została odesłana do domu ze środkami przeciwbólowymi.

Ale następnego dnia zaczęła wymiotować flegmą.

„Myślałem, że u mnie też wystąpiła infekcja klatki piersiowej, więc zadzwoniłem do mojego lekarza rodzinnego, który przepisał mi antybiotyki.

Od początku swojej ciężkiej próby pani Devoto przeżyła wiele trudnych chwil, ale jest wdzięczna mężowi i swoim kotom, że udało im się przez to przejść.

Od początku swojej ciężkiej próby pani Devoto przeżyła wiele trudnych chwil, ale jest wdzięczna mężowi i swoim kotom, że udało im się przez to przejść.

„Ale tego popołudnia zacząłem odczuwać brak tchu, moje usta zrobiły się sine i miałem naprawdę ostrą biegunkę.

„Zadzwoniłem ponownie do mojego lekarza pierwszego kontaktu, a on kazał mi wezwać karetkę”. Sanitariusze przybyli w ciągu dziesięciu minut i zabrali panią Devoto do szpitala Royal Hallamshire w Sheffield, gdzie podłączono ją do tlenu, a następnie przeniesiono na oddział chorób zakaźnych.

Tam podano jej antybiotyki, płyny i środki przeciwbólowe.

Lekarze wyjaśnili, że „grypa” to w rzeczywistości śmiertelne zapalenie płuc wywołane infekcją płuc, które wywołało sepsę.

Jej narządy z trudem pobierały wystarczającą ilość tlenu.

„Nie rozumiałam powagi tego, co to oznacza” – powiedziała pani Devoto. „Ale pamiętam, że czułem się, jakbym miał umrzeć”.

Przed świętami poczuła się trochę lepiej.

Ale nie trwało długo, zanim znowu spadła. Jej oddech pogorszył się wraz z bólem w płucach i żebrach.

W następnym tygodniu tomografia komputerowa i prześwietlenie wykazały duży obustronny wysięk opłucnowy – zbiór płynu – w jej płucach.

„To dlatego miałam trudności z oddychaniem” – powiedziała. „W wyniku kaszlu złamałem też trzy żebra i miałem częściowo zapadnięte prawe płuco”.

Przeniosła się z powrotem do Northern General Hospital, gdzie założono jej dren, aby usunąć cztery litry płynu z płuc.

Jednak infekcja nadal nie ustąpiła, więc wysłano ją na kolejną tomografię komputerową, która wykazała, że ​​zakażony płyn zestalił się w jej płucach.

Cztery dni później pani Devoto przeszła operację, podczas której chirurdzy zapadli jej płuco w celu usunięcia infekcji.

Pani Devoto chce teraz poświęcić czas pomaganiu osobom dotkniętym sepsą i wolontariuszom brytyjskiego funduszu Sepsis Trust.

Pani Devoto chce teraz poświęcić czas pomaganiu osobom dotkniętym sepsą i wolontariuszom brytyjskiego funduszu Sepsis Trust.

Następnie przeszła transfuzję krwi i została zaintubowana na jeden dzień, aby pomóc jej ciału dojść do siebie. Spędziła sześć dni na intensywnej terapii, po czym musiała „nauczyć się” na nowo, jak korzystać z płuc.

W styczniu 2023 roku została ostatecznie wypisana ze szpitala. Jednak dopiero w kwietniu poczuła się na tyle dobrze, że mogła opuścić dom.

W ciągu 18 miesięcy od choroby pani Devoto starała się pomóc innym, którzy przeszli przez podobne doświadczenia, zgłaszając się jako wolontariuszka w ramach wsparcia rówieśniczego w ramach Fundacji Brytyjski fundusz na rzecz sepsy.

„Teraz mam zupełnie inne spojrzenie na życie” – powiedziała. ’Dużo lepiej słucham swojego ciała i nauczyłam się nie przejmować drobnostkami.

– Uważam się za szczęściarza.



Link źródłowy