Travis King, amerykański żołnierz, który w zeszłym roku przedostał się przez strefę zdemilitaryzowaną do Korei Północnej, został w piątek skazany na karę więzienia odpowiadającą już odbytemu karze.
King przyznał się do pięciu zarzutów: jednego przypadku dezercji, jednego napaści na podoficera i trzech zarzutów nieposłuszeństwa zgodnemu z prawem rozkazowi.
Został skazany przez sędziego wojskowego na 12 miesięcy więzienia za dezercję i po jednym miesiącu z każdego z czterech pozostałych zarzutów. King odsiedział już 338 dni.
Adwokaci obrony zauważyli, że poza czasem spędzonym w USA King spędził w Korei Północnej 63 dni
King również został niehonorowo zwolniony, czego domagała się prokuratura. King i jego prawnicy złożyli wniosek o „uwolnienie od kary za złe zachowanie”.
„Po odbyciu kary i uznaniu za dobre zachowanie Travis jest teraz wolny i wróci do domu” – powiedział prawnik Kinga, Frank Rosenblatt.
King, prywatny pasażer drugiej klasy, przejechał przez strefę zdemilitaryzowaną oddzielającą Koreę Południową od komunistycznej Korei Północnej w dniu 18 lipca 2023 r. Był z grupą wycieczkową w Panmunjom w Korei Południowej, kiedy przekroczył ufortyfikowaną strefę i wjechał do Korei Północnej, gdzie przebywał zatrzymany.
King wrócił do Stanów Zjednoczonych przez Koreę Północną we wrześniu tego roku w następstwie tego, co się stało Departament Obrony zadzwonił „wielotygodniowy wysiłek dyplomatyczny”.
„Wynik dzisiejszego sądu wojskowego jest sprawiedliwym i sprawiedliwym wynikiem, który odzwierciedla powagę przestępstw popełnionych przez por. Kinga i będzie promować dobry porządek i dyscyplinę w armii amerykańskiej, odstraszając żołnierzy od popełniania podobnych przestępstw w przyszłości” – prokurator mjr Allyson Montgomery z Biura Doradcy Specjalnego armii – zacytowano w publikacji wojskowej.
King służy w armii od stycznia 2021 r. Został odesłany do Stanów Zjednoczonych z Korei Południowej po naruszeniu części porozumienia o wspólnym bezpieczeństwie i odbyciu tam kary, powiedział mniej więcej w czasie incydentu wyższy rangą urzędnik administracji USA.
Żandarmeria wojskowa eskortowała go tak daleko, jak tylko było to możliwe – do punktu kontroli bezpieczeństwa na lotnisku Incheon, komercyjnym lotnisku położonym około półtorej godziny od strefy zdemilitaryzowanej.
Zamiast jednak samotnie udać się do bramy i polecieć z powrotem do Stanów Zjednoczonych, King dołączył do grupy, która właśnie przybyła i zmierzała do Panmunjom – powiedział urzędnik.
Obrońcy Kinga argumentowali, że rekruter zachęcał Kinga do zaciągnięcia się do armii oraz że miał problemy z przystosowaniem się i doświadczył incydentów rasizmu w swojej jednostce. King, który jest czarny, napisał w liście, że jego jednostka jest niezadowolona i przytoczył rasistowskie uwagi, takie jak „Smile King, nie możemy cię zobaczyć”.
Do zdarzenia doszło pięćdziesiąt lat po tym, jak inny amerykański żołnierz, James Dresnok, uciekł do Korei Północnej w 1962 r., grożąc mu sądem wojskowym.
Drezno, zdaniem jego synówbył w Korei Północnej kiedy umarł udaru mózgu w 2016 r.