Strona główna Polityka Antony Blinken wciągnął amerykańską dyplomację w XXI wiek. Nawet on jest zaskoczony...

Antony Blinken wciągnął amerykańską dyplomację w XXI wiek. Nawet on jest zaskoczony wynikami

32
0


Słuchajcie, odkąd wróciłem do Departamentu Stanu trzy i pół roku temu, zauważyłem, że wszystko, co dzieje się w świecie technologii i cyberprzestrzeni, ma coraz większe znaczenie w naszej polityce zagranicznej.

W ciągu ostatnich kilku lat doszło do niemal idealnej burzy, kilku ważnych wydarzeń, które naprawdę wyprowadziły tę kwestię na pierwszy plan tego, co robimy i co musimy zrobić. Po pierwsze, mamy nową generację podstawowych technologii, które dosłownie zmieniają świat w tym samym czasie – niezależnie od tego, czy jest to sztuczna inteligencja, technologia kwantowa, mikroelektronika, biotechnologia czy telekomunikacja. Wywierają one ogromny wpływ i coraz bardziej zbliżają się do siebie i żywią się sobą.

Po drugie, widzimy, że granica między światem cyfrowym i fizycznym zaciera się i zaciera. Mamy samochody, porty, szpitale, które w rzeczywistości są ogromnymi centrami danych. To duże luki. Jednocześnie dysponujemy coraz rzadszymi materiałami, które mają kluczowe znaczenie dla technologii i delikatnych łańcuchów dostaw. W każdym z tych obszarów Departament Stanu podejmuje działania.

Musimy patrzeć na wszystko w kategoriach „stosów” – sprzętu, oprogramowania, talentu i norm, zasad, standardów, według których używana jest ta technologia.

Oprócz utworzenia zupełnie nowego Biura ds. Cyberprzestrzeni i Polityki Cyfrowej – a biura są tak naprawdę podstawą naszego wydziału – przeszkoliliśmy obecnie ponad 200 urzędników ds. cyberbezpieczeństwa i cyfryzacji, czyli ludzi, którzy są prawdziwymi ekspertami. W każdej z naszych ambasad na całym świecie będzie zatrudniona co najmniej jedna osoba, która naprawdę biegle zna się na technologii i polityce cyfrowej. Moim celem jest upewnienie się, że na całym wydziale posiadamy podstawową umiejętność czytania i pisania – najlepiej płynność – a nawet, ostatecznie, mistrzostwo. Wszystko po to, aby – jak mówiłem – ten dział spełniał swoje zadania w całej przestrzeni informacyjnej i cyfrowej.

Twoja kadencja w Foggy Bottom zbiegła się z czymś, co wydaje się pękaniem marzenia o globalnym Internecie. Zaczęliśmy widzieć, jak to dzieli się na odrębne sfery – europejską sieć regulacyjną i autorytarne reżimy wykorzystujące Internet jako narzędzie nadzoru. Oczywiście widzieliśmy, jak to wpływa na politykę USA dotyczącą Huawei i TikTok.

Idealnie byłoby, gdybyśmy nie mieli takich pęknięć i z pewnością byłoby to preferowane. Właściwie zrobiliśmy wiele rzeczy, aby spróbować pójść w innym kierunku — spróbować zbudować szeroki konsensus w sprawie sposobu wykorzystania technologii. Podam przykład dotyczący sztucznej inteligencji. Biały Dom wykonał niesamowitą pracę, aby opracować podstawowe zasady we współpracy z założycielami firm. Departament Stanu podjął dobrowolne zobowiązania, aby umiędzynarodowić te zobowiązania. Mamy kodeks postępowania G7 – wiodące demokratyczne gospodarki na świecie – wszystkie zgadzają się na podstawowe zasady, koncentrując się na bezpieczeństwie.

Udało nam się uzyskać pierwszą w historii uchwałę w sprawie sztucznej inteligencji za pośrednictwem Zgromadzenia Ogólnego ONZ — 192 kraje również podpisały się pod podstawowymi zasadami bezpieczeństwa i skupiły się na wykorzystaniu sztucznej inteligencji do realizacji celów zrównoważonego rozwoju w takich kwestiach, jak zdrowie, edukacja i klimat. Mamy także ponad 50 krajów, które podpisały podstawowe zasady odpowiedzialnego wykorzystania sztucznej inteligencji w celach wojskowych.

Celem nie jest stworzenie świata, który jest w jakikolwiek sposób podzielony. To próba zjednoczenia wszystkich. Powiedziawszy to, masz rację – są obszary, w których oczywiście ostro konkurujemy z innymi krajami. Jeśli nie możemy wspólnie wypracować zasad, które zagwarantują, że wywyższamy dobro i minimalizujemy zło, musimy upewnić się, że chronimy nasze wartości i chronimy nasze interesy.

Na przykład, jeśli chodzi o najwyższej klasy technologię – powiedzmy najwyższej klasy chipy – chcemy mieć pewność, że kraj taki jak Chiny nie będzie w stanie ich nabyć, a następnie wykorzystać ich bezpośrednio w swoim programie wojskowym. Są obecnie zaangażowani w szeroko zakrojoną ekspansję swojego programu nuklearnego – co jest bardzo nieprzejrzyste – i nie jest w naszym interesie, aby posiadali technologię najwyższej klasy.



Link źródłowy