Kobieta z Karoliny Północnej, u której zdiagnozowano śmiertelnego raka, będąc w doskonałej formie fizycznej, nalega, aby ludzie nie ignorowali zmian w swoim ciele.
Holly Shawyer przygotowywała się do maratonu w maju 2023 r., kiedy zaczęła odczuwać silny ból brzucha, który, co zrozumiałe, uznała za dolegliwość.
Choć lekarze sądzili, że ma po prostu wrzód żołądka, ból pani Shawyer stał się tak silny, że musiała zrezygnować z udziału w maratonie. Nie przyjęła odpowiedzi „nie” i udała się do specjalisty.
Dalsze badania wykazały guz wielkości grejpfruta na ogonie trzustki. W grudniu zdiagnozowano u niej raka trzustki w pierwszym stadium, trzeciego pod względem śmiertelności nowotworu w Ameryce.
U Holly Shawyer (35 l.) w zeszłym roku zdiagnozowano raka trzustki, mimo że była w szczytowej formie i przygotowywała się do maratonu
„Zawsze byłam dość świadoma zdrowia – uważałam na to, co jem i regularnie ćwiczyłam. Rzadko chorowałam, może raz na kilka lat dopadała mnie choroba żołądka” – powiedziała Shawyer
„Zdiagnozowanie diagnozy po trzydziestce było dla mnie jak wciśnięcie ogromnego przycisku pauzy w moim życiu” – powiedziała nauczycielka matematyki. „Przedtem byłem w doskonałym zdrowiu”.
Jednak pani Shawyer jest jedną z nielicznych szczęśliwców, u których diagnoza następuje w pierwszym stadium, zanim rak się rozprzestrzeni i stanie się nieuleczalny.
Rak trzustki, który w ciągu pięciu lat powoduje śmierć ośmiu na 10 pacjentów, został nazwany „cichym zabójcą”, ponieważ większość przypadków wykrywa się w późniejszych stadiach ze względu na brak objawów.
Na trzecim i czwartym etapie choroba staje się praktycznie nieuleczalna, a wskaźnik przeżycia wynosi zaledwie trzy procent. Tymczasem według National Cancer Institute (NCI) prawdopodobieństwo wystąpienia pierwszego etapu jest 15-krotnie większe.
Diagnoza była dla pani Shawyer jeszcze większym szokiem, ponieważ prowadziła zdrowy tryb życia i unikała czynników ryzyka, takich jak palenie, chociaż dokładna przyczyna choroby jest w dużej mierze nieznana.
Dało jej to „dużą nadzieję”, ponieważ lekarze uważają, że rokowania u niej są znacznie lepsze niż u większości pacjentów z tą chorobą.
Dodała: „Zawsze byłam dość świadoma zdrowia – uważałam na to, co jem i regularnie ćwiczyłam. Rzadko chorowałem, może raz na kilka lat dopadała mnie choroba żołądka.
Teraz namawia innych, aby poddali się badaniu przy pierwszych oznakach problemów i nie odkładali na później niezbędnej opieki.
Pani Shawyer przeszła 12 rund chemioterapii. Każda runda polegała na spędzeniu jednego dnia w szpitalu i kolejnych 46 godzin na chemioterapii w domu.
Zauważyła, że chociaż była „mentalnie przygotowana” na diagnozę, ponieważ lekarze dawali jej ryzyko, że guz będzie nowotworowy w stosunku jeden do trzech, „nie sądzę, żebym w jakikolwiek sposób mogła przygotować się psychicznie na to, jak ta diagnoza i chemioterapia miałoby na mnie wpływ.
Pani Shawyer jest także jedną z milionów młodych, sprawnych Amerykanów, którzy zmuszeni są zawiesić swoje życie z powodu diagnozy raka, pomimo unikania palenia, picia i niezdrowej diety.
„Czasami naprawdę ciężko było przejść tę obciążającą fizycznie terapię, a na dodatek czułam, że tracę życie” – powiedziała.
„Miałam przyjaciółki, które zaręczyły się, zaszły w ciążę, awansowały i urodziły w trakcie mojego leczenia, i naprawdę trudno było mi przetrwać, cieszyć się z ich powodu/celebrować je i być smutna z powodu siebie, ponieważ nie miałam pojęcia, kiedy dotrę do tego miejsca”. doświadczyć tych rzeczy.
Większość przypadków raka trzustki diagnozuje się po rozprzestrzenieniu się nowotworu, co prowadzi do niskiego wskaźnika przeżycia. Jednak pani Shawyer jest jedną z niewielu osób, które przeszły pierwszy etap, co zwiększa jej szanse na przeżycie do 44 procent
Pani Shawyer jest teraz wolna od raka i pracuje nad przejrzeniem swojej listy życzeń. „Moja największa korzyść z tego wszystkiego to wykorzystanie czasu, który mam, wiedząc, że go mam” – powiedziała
W lipcu uznano, że pani Shawyer jest wolna od raka, chociaż lekarze ściśle ją monitorują, aby mieć pewność, że choroba nie nawróci. Zauważa jednak, że życie nie jest takie, jak przed diagnozą.
„To, że ktoś jest „wolny od raka” lub zakończył leczenie, nie oznacza, że jego życie automatycznie wraca do normy” – stwierdziła. „Nawet miesiąc później nadal odczuwam wiele skutków ubocznych chemii, takich jak wypadanie włosów i problemy z nerwami w dłoniach i stopach”.
„Poddając się leczeniu, czujesz się, jakbyś był w trybie przetrwania i jedyne, na czym możesz się skupić, to pokonanie aspektu fizycznego”.
„Teraz, kiedy skończyłem leczenie, czuję, że w końcu mogę zacząć radzić sobie z emocjonalnymi i psychicznymi żniwami, jakie to na mnie zrobiło”.
Pani Shawyer pracuje obecnie nad swoją listą życzeń, kierując się „większym pragnieniem, aby nie marnować ani chwili” i zachęca innych, aby byli „własnym największym orędownikiem”, jeśli chodzi o ich zdrowie.
„Moją największą korzyścią, jaką z tego wszystkiego wyniosłam, jest po prostu wykorzystanie czasu, który mam, wiedząc, że go mam” – powiedziała.